w Hawrze — za dwa dni jesteśmy w Londynie. Zaufaj pani hrabina zupełnie mojemu przewodnictwu; wygramy!
— Miejmy tę nadzieję — tu jest papier opatrzony pieczęcią! Mówiłeś pan poprzednio o pieniądzach, które mieć musimy...
— Przypuszczałem, że pani jak każdy bankrutujący, zachowasz coś dla siebie, moja łaskawczyni, powiedział Fursch, chowając papier do kieszeni; sądzę, że pani pamiętałaś o swojéj prywatnéj szkatułce! Bez pieniędzy...
— Baron zawiadywał moją szkatułką — w biurku mam zaledwie tysiąc franków!
— Tak bez środków to się jest zaledwie żoną dziennego najemnika: pani musisz mi zapłacić tysiąc razy tyle, abym ją z sobą mógł uprowadzić!
— Z pozostałości po baronie wypłacą mi moją należytość!
— Baron panią oszukiwał w czém tylko mógł, moja łaskawczyni i w każdym razie przerachowałaś się pani, bo majątek jéj przyjaciela przypadł skarbowi. O jakże mocno pani żałuję! Co to za wyszukany zbieg nieszczęśliwych okoliczności!
— Potrafię sobie dostać pieniędzy!
— O ktôréj godzinie?
— Jutro około południa. Wszak dopiero jutro w nocy zamierzasz pan jechać do Hawru!
Fursch wzruszył ramionami.
— Jutro około południa — niepodobna moja łaskawczyni, wszystkobyśmy przez to zniszczyli! Nie jestem w stanie jeszcze raz zwiedzać tego zamku, bo to wyrównywałoby uwięzieniu mnie.
— Więc pan chcesz sam uciekać?
— Z wielkim moim żalem — tak jest!
Leona wstała z krzesła — a to mówiąc kurczowo ujęła ręką za jego poręcz — dziki, rozpaczliwy rys osiadł na jéj ustach — oczy ogniem tryskały — ujrzała się opuszczoną nawet przez tego łotra, kiedy się do tego
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1272
Ta strona została przepisana.