stopnia poniżyła, że gdy wszystko runęło, jemu się powierzyła i do ucieczki dopomogła.
Tego już dusza téj kobiety przenieść nie mogła. Cała siła i okropność, jaka pierwéj wybuchła w niéj, kiedy chodziło o posłużenie jéj dumie i celom, zabłysły w téj chwili na jéj obliczu, podobném do głowy Meduzy — zacisnęła pięści — usta jéj trzęsły się — w takiéj chwili była w stanie udusić nędznika, który w téj godzinie był w stanie pogardliwie z nią postępować i naśmiewać się.
Fursch dostrzegł téj zmiany, postrzegł rozpacz, jaka owładnęła hrabiną — znał jéj stanowczość i energię — ale się jéj już nie lękał, a tém mniéj na nią zważał, że już się nie spodziewał wyciągnąć z niéj żadnéj korzyści.
Ukłonił się z uśmiechem, na wpół uprzejmym, wpół szyderczym, nie odwracając od niéj oczu i śledząc każde najmniejsze poruszenie.
— Pamiętaj łaskawa pani, że mnie tu nie było, i czyń swoje rozporządzenia bezemnie. Przyznasz mi pani zarazem, że daleko łatwiéj i korzystniéj jest starać się o siebie samą i uciekać, aniżeli dbać o dwoje — korzyść ta służy zarówno pani jak i mnie!
— Pan odchodzisz — wyzionęła Leona, gdy Fursch przystąpił do portyery. Pan uciekasz sam...
— Bywaj pani zdrowa — spodziewam się, że się w Londynie zobaczymy! odpowiedział Fursch i rozsunął Portyerę.
— Nędzniku! zawołała Leona przytłumionym głoa wielkie jéj oczy rozszerzyły się — i cisnęły błyskawicami za wychodzącym z pokoju zbrodniarzem — grożąc wystąpiła krokiem naprzód: — ja zginę — ale pierwéj ciebie za sobą w przepaść pociągnę! Tę rozkosz, uciechę pragnę sobie zapewnić, nim się sama zgubię, a potém umrę zaspokojona. Nie uciekniesz. Nie dostaniesz się do Londynu! Leona to poprzysięga — Leona, którą w godzinie przekleństwa godnéj słabości oszukałeś i poniżyłeś!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1273
Ta strona została przepisana.