Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1274

Ta strona została przepisana.

Oblicze zrozpaczonéj wyglądało okropnie — rysy jéj zmieniły się jak u furyi — drżała z gniewu i chęci zemsty — trzęsącą się ręką pochwyciła za dzwonek — jasny jego dźwięk rozległ się głośno po zamożnie urządzonéj przestrzeni, w któréj kiedyś spoczywała Wenus, a dzisiaj stała Megera.
Zapomniała o nieradności i słabości, jakim na chwilę uległa — Leona była znowu dumną, despotyczną kobietą — teraz śmiertelnie obrażoną i gniotącą na miazgę tego, który ośmielił się ją zhańbić.
Służąca wpadła do pokoju i ujrzała przed sobą swą panią tak okropnie groźną, że zbladła ze strachu.
— Pobudź służbę — śpiesz na dół. Niech wszyscy będą przy mnie! Pozapalaj świeczniki! Przyszléj mi tu lokaja do pokoju!
Pokojówka wybiegła, wykonać nagłe rozkazy hrabiny — nigdy jeszcze nie widziała swojéj pani w takiém jak teraz usposobieniu — lękała się jéj.
W kilka minut późniéj przyszedł do buduaru lokaj, przygotowany do porywczości hrabiny, ale i on cofnął się przerażony widokiem, jaki przedstawiała groźna, trzęsąca się jéj postać.
— Biegniéj natychmiast na ulicę Rivoli! Czy znasz pałac księcia de Monte-Vero? porywczo zapytała hrabina.
— Pałac znam!
— Żądaj aby cię wpuszczono do Sandoka, książęcego murzyna.
— Do murzyna, który przed pewnym czasem...
— Wsunął się tu do pałacu! Powiedz mu, aby zaraz z tobą — tu przyszedł!
— Będzie się wzdragał!
— Nie będzie, jeżeli mu powiesz, że hrabina Ponińska ma mu coś bardzo pożądanego oświadczyć! Powiedz mu, że go proszę, aby tu przyszedł — tylko zaraz jeszcze teraz w nocy! Jutro jużby mogło być za późno! — Śpiesz się — czekam niecierpliwie twojego powrotu!