Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1276

Ta strona została przepisana.

saną chęcią panowania, był plagą świata, miała jego krew w żyłach — lecz u niéj ta krew, zmieszana z krwią namiętnéj Polki, znalazła inne środki i drogi do objawiania swojéj niesforności. Gdyby zamiast na wzór straszliwego, wszystko pustoszącego ojca, zwróciła była swoją olbrzymią duszę raczéj ku celom szlachetnym i wzniosłym, jakichże w połączeniu z owym wspaniałomyślnym, wielkim mężem, którego drogi dziwne zrządzenie z jéj drogami zetknęło świat uszczęśliwiających byłaby doznała powodzeń!
Teraz pozostawiła za sobą niebłogosławione, klątwami obciążone życie do dzikiéj, nieprzejrzanéj pustyni podobne, z któréj piasku wyglądały tylko jak groźne oznaki wspomnień tu i owdzie na wpół rozwiane trupy pielgrzymów, sterczące wśród palącego, pożerającego powietrza — czekając aż i na nią powieje samum, to tchnienie śmierci, i wszystko wyrówna, wszystko zagasi...
Leona zerwała się — posłyszała nadchodzące kroki w korytarzu prowadzącym do jéj pokoju — lokaj powracał.
Gorączkowo wstrząśniona słuchała.
Szedł sam? Murzyn książęcy nie usłuchał jéj rozkazu, słyszała tylko stąpania lokaja. Porywczo rzuciła się ku portyerze — szybko ją rozsunęła.
Lokaj stał tuż przed nią.
— Przychodzisz sam nędzniku! Gdzie Sandok, murzyn księcia?
Lokaj usunął się na bok, a wnet ukazała się hrabinie postać murzyna — tak śpiesznie usłuchał wezwania, że boso jak we własnym kraju, stanął przed Leoną uśmiechającą się z zadowolenia.
Sandok ukłonił się i skrzyżował ręce na piersiach.
— Przychodzisz... wynagrodzę cię za to — wejdź do mojego pokoju! rzekła hrabina.
Murzyn udał się za nią bez oznaki nieufności. Musiało go to wprawdzie dziwić, że ta, która miała powód nienawidzieć go od owéj nocy, kiedy się zakradł do jéj