Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1297

Ta strona została przepisana.

Sandok jeszcze sam nie wiedział na pewno, czy nie badając w jaki sposób Fursch znalazł drogę do Hawru, bez dalszego namysłu ma korzystać z żelaznéj drogi i udać się do „Germanii.“ Pewein był, że przed nocą inną drogą nie dostanie się do Hawru, ale nim się w nią uda, chciał mieć jakiś ślad zbiegłego. Ale chociaż znał kierunek, w jakim się Fursch udać musiał, jakże go mógł znaleźć w ogromnym Paryżu?
Sandok więc musiał poprzestać na tém, że się niezwłocznie udał na stacyę drogi żelaznéj i pojechał do Hawru. Przybywszy tam, zamierzał w jakiéj kawiarni, najbliższéj „Germanii,“ czekać wieczoru, aby Fursch, jeżeli czatuje, nie postrzegł jego obecności na okręcie i aby pod zasłoną nocy mógł pierwéj wstąpić na pokład. Tak był rozdrażniony i taką zemstą pałał, iż wcale nie dozwolił osadzie „Germanii“ aby mu do schwytania Furscha dopomogła. Prócz tego nie mógł wiedzieć, czy się temu chytremu i zręcznemu przestępcy nie udało przekupić któregoś majtka, coby go ostrzegł o przybyciu Sandoka na okręt. Z tych powodów postanowił dopiero w ostatniéj chwili pośpieszyć na „Germanię“ i napaść na zbiega czującego się zbyt bezpiecznym. Ten zaś rzeczywiście musiał się czuć zupełnie bezpiecznym, bo do Hawru nie przybył rozkaz niewypuszczania z portu żadnego okrętu.
Temi myślami zajęty Sandok, dostał się na stacyę drogi żelaznéj, na któréj panował ruch niezmiernie urozmaicony. Powozy, dorożki i wozy z pakami i tłomokami tamowały przystęp — mężczyźni i kobiety biegali tu i tam — w pośród tego zgiełku słychać było wołania urzędników, odbierających pakunki, ostrzegające stojących od uszkodzeń.
Sandok bacznie spojrzał po tym natłoku, chcąc się przekonać, czy nikt na niego nie patrzy i zamiarów jego nie poznaje. Pod tym względem równie był niespokojny jak złoczyńca, pragnący uciec i wszędzie domyślający się ścigających.