że się to podobieństwo wyjaśni. Nie przypuszczał też, aby policyant odstąpił bez należytego przekonania się.
Ale późniéj wielkie niebieskie okulary i czarny plaster tak uderzyły murzyna, że znowu nie mógł się pozbyć przekonania, iż Fursch wymyślił tę sztukę dla zmienienia się i uczynienia niepodobnym do poznania. Figura, wiek i pewność ruchów zgadzały się z poszukiwanym, który po odejściu urzędnika znowu zabrał się do swojego pledu, jakby z nim miał wiele do czynienia, tak że oczy Sandoka zapałały i nie mógł sobie odmówić otwarcia drzwi i wejścia do sali. Jednak nie chciał się żadną miarą dać poznać Furschowi, jeżeli to on był w istocie.
Wtém otworzono wyjścia na platformę, iw chwili gdy Sandok chciał się zbliżyć do człowieka w niebieskich okularach, ozwał się dzwon, wzywający podróżnych do wsiadania.
Sandok widział, że poszukiwany już się znajduje w tłumie cisnącym się do wyjść — przez chwilę niepodobna było dostać się do niego ~ nim więc wsiadł do powozu, bo jeszcze było kilka minut czasu, pośpieszył do urzędnika.
— Za pozwoleniem, spytał Sandok policyanta: kto był ten jegomość w niebieskich okularach, z którym pan mówiłeś?
Urzędnik zdziwionym wzrokiem spojrzał na czarnego, niewielkie wzbudzającego zaufanie.
— Cóż panu do tego — kto pan jesteś? zapytał policyant.
— Jestem murzyn księcia de Monte-Vero, szepnął Sandok; ścigam uciekającego zbrodniarza, na którego i pan zwróciłeś uwagę!
— Więc dowiedz się, że ów podróżny jegomość — zdaje mi się nazwiskiem Pédon — jedzie do Hawru, z polecenia twojego pana!
— Czy to polecenie, które pan widziałeś, ściągało się
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1301
Ta strona została przepisana.