Wzrok Sandoka zezowato na Furscha strzelający, dostrzegł, że ten od czasu do czasu otwierał oczy i jemu się przypatrywał — widocznie nie dowierzał czarnemu, chociaż i on podobnie jak Fursch zmienił się nie do poznania.
Na każdéj stacyi Fursch z trudnością tylko ukrywał obawę, aby telegrafem nie dano znać o jego przybyciu, bo mu to niebezpieczeństwo groziło.
Gdy o sześć mil od Hawru na jednéj stacyi zbliżyło się do pociągu kilku policyantów, Fursch tak dalece stracił spokojność i przytomność umysłu, że się zerwał i stanął w oknie wagonu, aby zważać na urzędników.
Mimowolnie i Sandok w skutek tego poruszenia także się zerwał i stanął przy swojém oknie.
Fursch to dostrzegł i zaraz odzyskał przytomność i panowanie nad sobą, ujrzawszy, że odwiedziny policyantów nie ściągały się do jego osoby. Teraz zwrócił całą uwagę na murzyna, którego zakrytych rysów, mimo wszelkich usiłowań, dokładnie rozpoznać nie mógł.
Ale stan rzeczy dawał mu do myślenia — przygotowywał się więc do stanowczego kroku, na który Sandok nie długo miał czekać. W każdym razie murzyn księcia postanowił za nic w świecie nie dać ujść znalezionemu. Przyznawał to przed sobą, że wprawdzie byłoby mu bardzo przyjemnie, aby stanowcza chwila nadeszła dopiero na „Germanii,“ bo można było obawiać się, aby publiczność podczas nagłego napadu łatwo nie przechyliła się na stronę Furscha w przekonaniu, że Sandok zamierza tylko napaść rabunkową. Nimby więc udało mu się w takim razie, odtrącający go tłum przekonać o prawności swojéj napaści, Fursch, korzystając z chwili, mógł mu tymczasem wymknąć się swojemi zręcznemi sposobami — należało więc postępować z jak największym namysłem i ostrożnością.
Pociąg z podróżnymi szybko popędził ku swojemu celowi.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1303
Ta strona została przepisana.