Tymczasem wielki angielski parowiec „Snowdown“ przygotowywał się do wypłynięcia. Na nim i na bulwarze zapalono kilka jasno świecących latarni, aby przybywający passażerowie siebie i swoje pakunki bez niebezpieczeństwa na pokładzie umieścić mogli. Para gęsta buchała z obu kominów.
Ale już ciemny dym zaczął wydobywać się z machinowéj przestrzeni „Germanii.“
Wtém stojący za oknem Sandok postrzegł, że Fursch i Gabryel podnoszą się.
Stanowcza chwila nadchodziła.
Sandokowi serce bić przestało — zdawało mu się, że krew w jego żyłach zastygła.
Zręcznie jak kot odskoczył od okna i ukrył się w kącie.
Fursch i podsternik „Germanii“ wyszli z szynkowni. Gdy pierwszy szpiegując oglądał się, jakiś przechodzący kapitan zawołał na ostatniego:
— Dokąd kmotrze Gabryelu wasza „Germania“ już dymi?
— Do Londynu, Willu! odpowiedział podsternik.
— Oho! czy to jaki zakład ze „Snowdownem?“
— Być może! Do jutra rana wyprzedzimy go!
— Szczęśliwéj drogi, rzeki kapitan, kończąc krótką rozmowę i poszedł daléj.
Fursch miał czas przekonać się, że wszystko w koło było w najlepszym porządku.
— Kiedy odpływamy? spytał Fursch towarzysza, idąc z nim ciemną, szeroką nadbrzeżną ulicą ku oświetlonemu placowi, przy którym stały „Germania“ i „Snowdown.“
— Za godzinę, panie, odpowiedział stary Gabryel; bądź pan spokojny, dobrześ pan zrobił, że na wszelki przypadek uzyskałeś od naszego księcia rozkaz. Gdyby ów zbiegły złoczyńca, którego pan masz ścigać, rzeczywiście dzisiaj opuścił Hawr, spotkamy go jeszcze przed Londynem, tak, że pan przy pomocy urzędników będziesz
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1310
Ta strona została przepisana.