mógł schwytać ptaszka. Ale „Snowdown“, mówił Gabryel z dumą, chociaż o godzinę pierwéj niż my odpływa, za późno przybędzie do Londynu — „Germania“ płynie jeszcze raz tak prędko jak on!
— Wybornie! Spieszcie się kochany przyjacielu, powiedział Fursch, i postępując za sternikiem po mostku przechodowym wszedł na „Germanię.“
W téj chwili dochodzący aż do szpiku odgłos dzwonu na gotującym się do odpłynięcia „Snowdownie,“ tak zajął uwagę uciekającego zbrodniarza, że nie postrzegł nadchodzącego od ulicy murzyna, którego zaraz byłby poznał po ubiorze.
Ściągnięto mostek wielkiego parowca, rozwiązano łańcuchy i liny, i z kajuty kapitana dały się słyszeć pierwsze rozkazy.
Fursch poszedł na tylny pokład „Germanii,“ najbliższy odchodzącego „Snowdowna,“ aby się przypatrzyć okrętowi, a późniéj w tę część również przygotowującéj się do odpłynięcia „Germanii,“ która w téj chwili oświetlona nadbrzeżnemi lampami, za kilka minut pogrążyć się miała w ciemności i oczekiwać czasu wypłynięcia.
Wtém posłyszał głośne zapytujące wołanie Gabryela — obejrzał się, sądząc, że to wołanie jego dotyczę.
Fursch ujrzał na mostku prowadzącym na „Germanię“ postać jakiegoś człowieka.
Niespodziewana trwoga wstrząsnęła złoczyńcą, bo w przybywającym poznawał owego czarnego, który go w dzień niepokoił w wagonie. Gabryel rzucił temu człowiekowi, który mu się wydał obcym, pytanie: czego żąda? Ale Sandok nie słuchał tego pytania.
W jednéj minucie stanął na pokładzie „Germanii,“ i schyliwszy się, z taką szybkością i siłą zerwał mostek łączący z bulwarem, dla przecięcia kommunikacyi, że Gabryel stanął oburzony — mostek z łoskotem wpadł w wodę.
Wypadek ten trwał tylko chwilę.
Sandok głośno się rozśmiał i spojrzał ku Furschowi,
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1311
Ta strona została przepisana.