Tę okoliczność zagrożony i jak się zdawało teraz już zgubiony Fursch miał na oku.
Jeszcze ani na bulwarze, ani na przepływającym parowcu nie zwrócono na niego uwagi — właściwa zatém była chwila, do ujścia o ile można bez walki przed prześladowaniami Sandoka.
Gdy nacierający murzyn z wyciągniętemi rękami i tryumfującym krzykiem zaledwie o trzy kroki był od niego oddalony, Fursch wskoczył na poręcz „Germanii“ i schwycił drąg wiosłowy, którego majtkowie używali do odepchnięcia cięższego, wyższego i większego „Snowdowna.“
Gdyby drąg ześliznął się był z „Germanii“ — gdyby się złamał pod ciężarem wiszącego na nim Furscha! — ale zgiął się straszliwie, gdy Fursch trzymając się go torował sobie rękami drogę do żelaznéj galeryi otaczającéj wysoki pokład powoli poruszającego się wielkiego parostatku.
Zdawało się, że ten rozpaczliwy krok uda się zbiegowi.
Majtkowie dwóch okrętów, nie wiedząc o co chodzi, widzieli, że Fursch dostał się do żelaznych krat pokładu i na nich wisiał.
W téj chwili Sandok skoczył przez powietrze na posuwający się naprzód „Snowdown.“
Wszystkie spojrzenia skierowały się na odważnego murzyna, który zdawał się chcieć ścigać zbiega i dostać go nieodzownie.
Sandok dobry skok wymierzył — schwycił za nogi wiszącego u żelaznych sztab Furscha, który głośno i wściekle krzyknął, tak, że aż ramiona i biodra zbrodniarza zatrzeszczały, bo podwójny ciężar dźwigać musiały.
Tłum zebrany na „Snowdownie“ i na brzegu radował się z tak dzielnego skoku.
Sandok wisiał jak tygrys, który się uczepił swojéj ofiary i bujał z nią po nad wodą.
Fursch czuł, że będzie zgubiony, jeżeli nie uwolni się
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1313
Ta strona została przepisana.