dośny okrzyk stronników Sandoka — poznano czarne ramię, za którém pokazała się głowa i barki.
Lecz Sandok widocznie zaledwie się już mógł utrzymać na wodzie — umiał pływać wybornie — ale go siły opuszczały.
— Ratujcie go tam hakami — trzyma drugiego lewą ręką! wołano zewsząd.
Rzeczywiście zdawało, się że murzyn schwytał ciało Furscha — ale jeszcze sekunda a sam zginie, bo prawa ręka mocno w ramieniu skaleczona, odmawiała mu posłuszeństwa.
Majtkowie „Germanii“ wysilali się, aby go dostać hakami.
Nakoniec jeden z nich schwycił jego czerwoną koszulę.
Hak rozdarł Sandokowi skórę — ale on to zaledwie czuł, bo go przejmowała śmiertelna trwoga: byłby się zanurzył, gdyby go w téj chwili pomoc nie dosięgła.
Straszliwy pojedynek w ostatnich chwilach odbył się między murzynem a Furschem. Walczący o życie zbrodniarz, gdy wpadł w wodę z Sandokiem, użył wszystkich sił na uwolnienie się z uścisków murzyna — ale ten trzymał go jak kleszczami, a nawet silne uderzenia wody nie zmusiły zanurzonego pod nią Sandoka do puszczenia swojéj zdobyczy.
Sandok dopiero wtedy odepchnął swoją ofiarę, gdy pod wodą dotknął ściany „Snowdowna“ i gdy go porwał prąd śruby. Tyle był przytomny, że puścił Furscha i za pomocą całéj swojéj siły odpłynął od okrętu, tak, że się o kilko stop od niego oddalił.
Ale w tym krótkim czasie Fursch wpadł pod śrubę, ktôréj części na niego trafiły i zgruchotały mu głowę — potém gdy pozostał w falach nurtu, w których Sandok dotknął znowu jego ciała, tenże schwycił go znowu za rękę.
Takim sposobem ciężko zraniony murzyn ciągnął za sobą pokaleczone ciało zbrodniarza.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1315
Ta strona została przepisana.