szczęściem oddychające przebywali pola i wsi, w których starzy i młodzi wychodzili naprzeciw nim i drogę ich kwiatami i rószczkami zaścielali.
Ale książęcą rodzinę oczekiwało jeszcze najbardziéj rozrzewniające i najwspanialsze przyjęcie.
Zbliżał się wieczór, gdy daleki huk dział przeraził kobiety, a wywołał uśmiech na oblicze księcia — wiedział zkąd te działa strzelały — wiedział, że to były strzały radosne, które mu z wież w Monte-Vero przesyłano — jeszcze kilka minut, a zdumionym oczom wyjeżdżających z lasu na czysty plac, na rżących koniach ukaże się nagle obok srebrnych fal Rio-Vero, wysoki zamek, otoczony kwitnącemi terrasami i w głębi osłoniony ciemnemi wierzchołkami gęstych lasów.
Na zamkowym dachu powiewały chorągwie — działa biły z wież i okalających murów, a postrojeni mieszkańcy stali w nieprzejrzanych szeregach przy wjeździe, po za którym olbrzymi wodotrysk swoje chłodzące perły wyrzucał w pełne zapachu powietrze.
Był to widok przejmująco piękny i wspaniały.
Małgorzata i Józefina wstrzymały konie i spojrzały na czarodziejskie dzieło, które się im nagle przedstawiło.
— Patrzcie dzieci, oto nasza siedziba! zawołał rozrzewniony książę, który nie spodziewał się tak królewskiego przyjęcia.
Radosne okrzyki napełniły powietrze — córki oficyalistów i osadników zasypały drogę kwiatami i witały przybywających.
Masztalerze odebrali konie i pomogli kobietom z nich pozsiadać.
Eberhard wziął pod ręce Małgorzatę i Józefinę, i szedł z niemi w pośród niezliczonych szeregów radośnie wykrzykujących tłumów.
Pyszny to był ten wjazd księcia. Radość jaśniała na wszystkich twarzach. Miłość tchnęła ku niemu. Wszyscy w koło oddychali szczęściem i zadowoleniem.
Eberhard serdecznemi słowy dziękował zgromadzo-
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1330
Ta strona została przepisana.