Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1331

Ta strona została przepisana.

nym, najbliżéj stojących ściskał za ręce, a także i Małgorzata ze wzruszającą serdecznością wypowiadała głęboko przejmujące ją uczucia.
Wszędzie na okół było mnóztwo rzeczy do widzenia, do podziwienia. Urządzono tryumfalne bramy, na terrasach pozapalano ognie, a z wież zamku wyrzucano świecące kule w ciemną przestrzeń, aby dalekim i blizkim zapowiedzieć radosną wiadomość o przybyciu księcia i jego rodziny, i donieść, że już swojego pięknego, rozległego państwa nigdy nie opuszczą.
Nakoniec gdy Eberhard wszedł do zamku i z córką i Józefiną ukazał się na balkonie, przed którym przy świetle księżyca połyskiwały wody wodotrysku, przytulił obie do mocno bijącego serca. Wzruszenie przemogło najszlachetniejszego w swojéj epoce człowieka — usta posłały Niebu dziękczynne słowa, a potém wskazał ogrody i lasy, rzekę i błonia.
— Wszystko, o ile okiem zasięgnąć możecie i jeszcze daléj, znacznie daléj, do was należy, to wasza siedziba, teraz dopiero słońcem prawdziwego szczęścia rozjaśniona, gdy was około siebie widzę, gdy z wami wspólnie Błogosławionych owoców używać mogę! Do tego miejsca tęskniłem, i tu rozpocznie się dla nas piękne życie, tu przy waszym boku, codzień z nową radością spędzać będę wieczory mojego bytu! Tu panuje spokój, dobrobyt, praca i szczęście — ten zakątek ziemi Bóg całém swojém błogosławieństwem obdarzył!
— Tak wiele mam do widzenie i do podziwiania, widok tego raju tak bardzo mnie uszczęśliwia, drogi ojcze, iż brak mi słów na należyte podziękowanie ci za ten dzień radosny! poszepnęła Małgorzata i ucałowała ojca, a tymczasem weszła na balkon Maranha, pulchnie piękna kolorowa i na marmurowym stoliku postawiła soczyste owoce.
Eberhard przywitał ją — prawie jéj nie poznał, tak pięknie i wspaniale się rozwinęła.