Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1333

Ta strona została przepisana.

Ta nowa widoczna oznaka miłości cesarza głęboko wzruszyła księcia. Obraz znalazł miejsce w jego pokoju, w którym także zawieszono obraz matki księcia, pięknéj księżny Krystyny, który mu podarował król jego ojczyzny.
Piękne, spokojne życie nastało w zamku Monte-Vero, życie, o którém można byłoby powiedzieć, że nic do życzenia nie pozostawia, gdyby na licu Małgorzaty, skromnie się po aleach parku przechadzającéj, nie odbijało lekkie tchnienie głębokiéj troski i tęsknoty, którą, przed oczami księcia i córki swojéj skrywać usiłowała.
W kilka miesięcy późniéj dowiedział się nad rozprzestrzenieniem i poprawą swojéj kolonii bez ustanku pracujący Eberhard, że na północ Monte-Vero, gdzie przed kilku jeszcze laty rozciągały się puste pastwiska i błotniste lasy, osiedlił się jakiś Niemiec, który na jego wzór, usiłował użyźnić te obszary ziemi i ściągał do siebie osadników.
Wiadomość ta uradowała księcia, starał się więc wywiedzieć o nazwisku człowieka, który daléj rozwijał jego idee, a jednak dotąd go nie odwiedził.
Doniesiono księciu, że tym plantatorem, którego osobę okrywa jakaś szczególniejsza pomroka, jest piękny może trzydziesto-ośmio-letni mężczyzna, poświęcający się zupełnie poprawie i zarządowi swoich osad, i że się każę nazywać senhor Waldemar.
Zawsze jeszcze nie przychodziło księciu na myśl, aby pod tém nazwiskiem ukrywała się osoba tyle mu znana i prawie tak blizko niego stojąca — niepodobieństwo możliwości wszelkiego przypuszczenia tak było wielkie, że książę jeszcze przez kilka następnych tygodni nie domyślał się osoby swojego sąsiada.
Jednéj niedzieli wieczorem, gdy Eberhard z Małgorzatą i Józefiną znajdował się na terrasie swojego parku i patrzał na wolne miejsce przed wjazdem, dostrzegł nagle nad brzegiem lasu kilku zbliżających się jeźdźców. Zwrócił na nich uwagę Małgorzaty, i teraz ujrzano, iż jeden z nich jechał przodem i zwyczajem brazylijskich