Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1336

Ta strona została przepisana.

a zatém, Eberbardzie de Monte-Vero, nie książę przychodzi po raz drugi prosić cię o rękę, ale człowiek, który podobnie jak pan utworzył sobie swój los i swoją ojczyznę; człowiek, który w najtajniejszéj głębi serca nie żywi czyściejszego i wyższego życzenia, nad to: aby posiadał Małgorzatę i z niewypowiedzianą, niezmienną miłością naprawił wszystko, w czém w dawno ubiegłym czasie pobłądził!
— Otwarte i szczere słowo panie Waldemarze, poważnie rzekł książę: słowo, które znalazło odbicie w mojéj duszy! Zdziwiłeś mnie — nigdybym się był nie spodziewał po tobie takiego kroku!
— Pojmuję bardzo, mości książę! Sam dawniéj nie byłbym wierzył w jego możliwość! Ale życie nasze posiada siłę, która wszystko do skutku doprowadza, która urzeczywistnia niepodobieństwa i cuda czyni... nie potrzebuję wymieniać panu téj niewidzialnéj czarodziejki! Ona to mnie tutaj sprowadziła, ona kazała mi odrzucić i zapomnieć o wszystkiém w mojéj ojczyźnie — i tak mnie zmieniła, iż mnie książę zaledwie poznałeś, że i Małgorzata mnie nie pozna...
— Spróbujemy tego, senhor Waldemar; lecz pierwéj chciałbym zawrzeć z tobą pokój. Jest to niezrównane dobrodziejstwo, skoro się nagle spostrzega nawróconą duszę, którą kiedyś z rozmaitemi uczuciami odeprzeć od siebie należało, mówił Eberhard; tego dobrodziejstwa dzisiaj doznaję. Czego się dawniéj nie spodziewałem, czego życzyć sobie nie śmiałem, to z nagła zbliżyła twoja energia; to nas tém żywiéj pociesza, że mi dowodzi poświęcenia, jakie uczyniłeś dla twojéj miłości. Tak, to było poświęcenie — w téj chwili tak go nie nazwiesz, bo czytam w twojém obliczu zadowolenie i szczęście!
— Któremu jednego tylko jeszcze potrzeba do zupełnéj doskonałości! dopełnił Waldemar, i zbliżył się do ręki widocznie uradowanego pana zamku.
— Pozostań tu na chwilę — sam wezwę Małgorzatę; poszepnął księciu, pokój nakoniec będzie za mały,