Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/134

Ta strona została przepisana.

napada na swoją ofiarę, która wplącze się w jego sieci, tak stara pochwyciła dziewczynę.
— Pamiętaj o wymeldowaniu jéj, kochana Fursch!
— O wszystkiém co się należy, siostrzenica przechodzi teraz w ręce pani, będzie to dla pani dobrodziejstwem mieć krewną przy sobie.
— Siostrzenica — krewna — pomyślała Małgorzata i otwarła wielkie oczy.
— Tak, tak, kochane dziecię, jesteś także moją krewną, potwierdził Pająk, wyjaśnię ci to przy sposobności, teraz już się wszystko urządziło!— To byłoby szczęście! chciała powiedzieć Małgorzata radośnie zarumieniona na samą myśl, że nakoniec znalazła duszę ludzką, która ją nazwała siostrzenicą i może ją kochać będzie — lecz póżniéj zadrżała spojrzawszy na czyhającą twarz Pająka! Czuła jak mocno ją trzyma jego ręka w swoich kleszczach i ciągnie za sobą — bo stara taką w tym razie okazała siłę, jakiéjby jéj nikt nie przypisywał.
Małgorzata pożegnała panią Furschową, która tę dziwną parę aż do drzwi odprowadziła, i potem szła obok Pająka przez pola aż do piasczystéj drogi.
Stara miała swą ofiarę w ręku, opierała się na niéj — chciała swoje pieniądze zużytkować!
— Pomóż mi dziecko, mówiła jak można najprzychylniéj: wiek ciąży — a ta astma...
Pająk zakaszlał, i kazał się prowadzić swojéj siostrzenicy, która także niosła jéj wielki, czerwony parasol.
Tak doszły do ulicy Młynarskiéj i tam zawróciły w poprzeczną uliczkę, która wiodła na ulicę „Cmentarną“ tak nazwaną, że się przez nią dochodziło do licznych po obu stronach daleko rozciągających się cmentarzy stołecznych. Siwe, zakopciałe domy téj części rzemieślniczego cyrkułu były stare i zapadłe. Po większéj części. były tylko parterowe, z małemi niepozornemi drzwiami, okienkami i mieszkaniami w piwnicach, z których buchało na ulicę stęchłe powietrze.