muszę, że cesarz tak mnie niém ucieszył, jakby mnie samego udarował. Wiwat, wiwat kontr-admirał Marcin! Monte-Vero radować się winno, że takich ludzi posiada. Na moją duszę, dumny z tego jestem, a dążeniom naszym, przy bozkiéj pomocy, szczęście i błogosławieństwo coraz bardziéj towarzyszyć będzie.
∗ ∗
∗ |
Od tego czasu upłynął szereg lat.
Znajdujemy podstarzałego księcia de Monte-Vero na leśnéj drodze, prowadzącéj do kolonii Santa-Francisca, w towarzystwie młodego kawalera, w którym poznajemy don Ramira, znanego czytelnikom z romansu „Izabella“ syna Eugenii de Montijo i don Salustyana Olozagi. Eberhard i don Ramiro jechali mocno zajęci rozmową, po cienistéj drodze, wyrąbanéj w odwiecznym lesie i łączącéj Monte-Vero z Santa-Francisca.
— I królowa hiszpańska, Izabella, umknęła? spytał książę, który widocznie nie dowierzał wiadomości, jaką mu przyniósł gość jego. Serrano jest regentem, a pański wielce szanowny ojciec sprawuje w Paryżu interesa swojego narodu?
— Tak jest, jak wasza wysokość powiadasz, odpowiedział rycerski don Ramiro. Hiszpania jest nakoniec wolna, i spodziewać się należy, że czeka ją teraz lepsza przyszłość!
— Życzę tego temu, niejako pokrewnemu krajowi, który niegdyś kwitnął bogactwy i powagą, a od dziesiątków lat coraz niżéj upadał — życzę mu tego całém sercem! Jeżeli teraz ludzie, którzy stanęli u steru, nie mówiąc o pańskim bardzo zręcznym ojcu, który będzie wiedział jak snuć sieci dyplomatyczne, są rzeczywiście uczciwi, jeżeli ich ambicya nie zaślepia... O regencie Serranie, wnosząc po tém wszystkiém czego doświadczyłem, sądzę jak najlepiéj — ale ów Juan Prim zdaje mi się mieć samolubne zamiary i nie zawsze uczciwie postępuje. Kto pragnie podnieść głęboko upadły naród i doprowadzić