Pająk szedł ze swoją ofiarą, która już nie pierwszą jego siostrzenicą była, tuż przy ścianach siwych domów, aby jego towarzyszka nikogo nie uderzała — nakoniec stanął przy jednym z ostatnich, przed brudno ciemnemi drzwiami, które kazał otworzyć Małgorzacie — tuż za niemi strome schody prowadziły na górę.
— Prędzéj, prędzéj! Czegóż oglądasz się z takiém zdziwieniem? idź naprzód! mruczała stara popychając naprzód Małgorzatę dla zasłonienia jéj odwrotu, poczém sapiąc lazła za nią.
Gdy stanęła na wysokości schodów, zabrakło jéj tchu i sił, lecz strzegącego wzroku ani na chwilę nie odwróciła od swojéj ofiary — drżącemi rękami szukała w worku klucza i zbliżyła się do nizkich, ale mocnych drzwi.
Małgorzata nie wiedziała co się z nią stanie — trwożliwie śledziła każde poruszenie Pająki, a mimo to zawsze spodziewała się, że teraz czekają ją lepsze czasy...
Nieszczęśliwa nie domyślała się, dla jak straszliwego celu stara lichwiarka za grube pieniądze zrobiła ją swoją siostrzenicą — nie domyślała się, że weszła do jaskini chytréj kuplerki, gdy Pająk otworzywszy drzwi szybko i chciwie wciągnął ją do izby.
Była to nizka i mała przestrzeń, lecz w porównaniu z mieszkaniem pani Furschowéj elegancko urządzona. Przy jednéj ścianie stała pstra, kwiecista sofa — przy drugiéj pełne pościeli, łóżko — między dwoma oknami, ubranemi w firanki, wisiało lustro, które pomimo poodtrącanéj pozłoty widocznie przeszło do handlarki fantów z buduaru jakiéjé metressy — pod niém serwantka z drobiazgami — przed sofą stolik nakryty, z karafką wody, zapałkami i popielniczką. Ładna umywalnia i wieszadło do sukien, zapewne także zastawione, uzupełniały całe urządzenie pokoju.
Szklane drzwi prowadziły z téj izby do większéj przyległéj, w ktôréj stały i leżały porozrzucane suknie, pościel i meble rozmaite.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/135
Ta strona została przepisana.