Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/137

Ta strona została przepisana.

jeszcze w całéj piękności okazała się jéj wspaniała postać, któréj cudowne kształty podwyższał krój sukni.
Jakże bujnie pięknie, mimo młodzieńczo niewinnych milutkich rysów wyglądała jéj pierś! jak wyrachowany był krój sukni, u wierzchu obszytéj przezroczystemu kantami! jak mile pasek ściskał kibić! słowem wyglądała jak bogini piękności, która do chatki zstąpiła.
Gdyby jednak kto widział jak czatujący, uśmiechający się, skurczony Pająk stał przy niéj, jak kościstą ręką jeszcze rozciągał kanty, aby piękną postać Małgorzaty uczynić jeszcze czarowniejszą — sądziłby, że szatan stroi swą nieszczęśliwą ofiarę.
W téj chwili na dole podjechał jakiś powóz. Pani Robertowa słuchała — powóz zatrzymał się.
Postawiła lampę na stole i jeszcze zapaliła świecę — chciała, aby Małgorzata w swojéj jedwabnéj suknią wyglądała promieniejąco, zachwycająco i czarownie celu swojego dopięła.
Małgorzata spojrzała w lustro — była to przebaczona kobieca próżność, że z upodobaniem przypatrywała się lśniącéj sukni — byłaby rzecz nienaturalna, gdyby przy( tak nagłéj zmianie, ktôréj celu nie domyślała się, nie była przejęta ciekawością i radością! Przypatrywała się jedwabiowi i naszywkom, i zdało się jéj, że nagle przeniesiona została pomiędzy bogactwa i czary.
Wtém zapukano. Małgorzata wstrząsła się.
Pająk otworzył.
Krew zakipiała w żyłach dziewczęcia, gdy we drzwiach ukazała się ta sama twarz, którą w nocy w krzakach tak niespodzianie przed sobą ujrzała... nie była w stanie żadnym członkiem poruszyć — przebiegł po niéj lodowaty dreszcz.
Szambelan von Schlewe, którego siwe oczy chytrze zabyłysły, gdy nagle ujrzał przed sobą promieniejący w balowéj sukni dziki kwiatek, z kocią zręcznością wsunął się do pokoju i uśmiechał się zadowolony.