Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/143

Ta strona została przepisana.

Park pełen cienistych drzew, złoconych kiosków, pysznych świeczników i wieczorem gorejących drzew i kwiatów, w pięknéj porze roku przedstawia czarujące miejsce pobytu, na czas pauz, gdy w jednéj z wielkich sal grają opery lub komedye, i po zamknięciu teatru.
W zimie zaś, w chwili gdy się dzieje rzecz tu opowiadana, ogromne salony tego do zamku podobnego zakładu, czarownic urządzone, mają niezmiernie pociągającą siłę, i z pewnością można tam było znaleźć na świetnie urządzonych redutach, nietylko książąt krwi i hercogów, ale też ukryte pod maskami wysoko urodzone piękne damy, które raz zapragnęły zerwać zakazany owoc takich nocnych balów, a ten fakt nadawał balom, szczególniejszy interes i przyciągającą potęgę.
Pierwsza z tych cudnych redut była zapowiedziana, bo chłodna październikowa pora już do takich zimowych zabaw zapraszała.
Na oświetlonéj latarniami drodze od bramy królewskiéj do ciemno wystającego zakładu, który miał pozasłaniane arkadowe okna, o godzinie dziesiątéj wieczorem widać było liczne eleganckie powozy. Wszyscy podążali do oddalonego celu, bo było burzliwie i deszcz padał, a tam w murach panowała wieczna wiosna — tam tronowało życie i radość — tam w pośród milczących altan używano bez miary najwyższych rozkoszy bytu.
I rzeczywiście czarowne to były przestrzenie.
Wejdziemy tam zaraz z białém dominem, któremu murzyn pomógł wysiąść z eleganckiego powozu.
Jest ono słuszne, uderzająco pięknie wyrosłe, nosi maskę jak najdelikatniejszą, czarną, jedwabną i mocno na czoło nasunięty kapelusz.
Gdy przeszło przez przysionek jak w dzień oświetlony, w którym tu i owdzie stoją rozmawiające gruppy masek, lokaje otworzyli mu wysokie podwoje.
Białe domino wchodzi do rycerskiéj sali. Jest ona wielka i wysoka, na ścianach wiszą wojenne rynsztunki, na niebiesko szmelcowane lub złocone — całe rycerskie