— Już za wiele pozwoliłam księciu — odprowadź mnie pan!
Szambelan von Schlewe, którego ta podsłyszana scena doskonale przekonała, jak wybornie miss Brandon do jego celów przystaje, zręcznie i bez szmeru zsunął się po schodach prowadzących na dół do teatralnéj sali spodziewał się tego jeszcze wieczoru znaleźć sposobność, do poufnego pomówienia z Leoną, i otrzymać objaśnienie, jakim sposobem hrabia de Monte Vero przez owego Harrego Ocalony został.
Gdy więc wszedł do sali temi myślami zajęty, ze zdziwieniem postrzegł zgarbioną wieszczkę, któréj domyślał się, że do domu tajemnie wracać będzie, bo już interesa były załatwione, a przy niéj ujrzał Turka, w którego postaci, jak wiedział, ukrywał się stary lord Wood.
Co zawsze tak suchy i zimny Anglik miął do czynienia z Pająkiem?
Szambelan von Schlewe domyślał się, że p. Robertowa już pierwej porozumiała się z Turkiem, który według jego mniemania, już dawniéj ją i Małgorzatę ścigał oczami; niewątpliwie o coś się umawiali, co barona obchodziło, a ponieważ maski dosyć tłumnie obok i około przechodziły, łatwo mógł ich uważać.
— Jest to zapewne ładna blondynka, jak mi się zdaje, mówił półgłosem lord Wood do pani Robertowéj; dwa razy widziałem ją w towarzystwie pani i podziwiałem! Miluchne dziecię! Nie żartuj pani dłużéj, ale powiedz mi, gdzie została!
— Nie wiem — nie jestem w stanie, ekscellencyo, — to są tajemnice stanu! z powagą i prawie z przymusem odpowiedział Pająk.
— Prawdziwie niepokoi mnie ta mała, wyznał stary lord, mocno niepokoi! Pani Robert wiesz, że płacić umiem! Chętnie poniósłbym znaczną ofiarę, gdybym tę prześliczną blondynę teraz mógł widzieć i z nią mówić! Znaczną ofiarę, pani Robert, którą pani oznaczyć możesz!
— Oho! rzekł do siebie szambelan i ostrożnie słu-
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/154
Ta strona została przepisana.