Bojaźliwym głosem prosiła swojego prześladowcy którego wcale nie znała, lecz który, jak teraz widziała, był podstarzałym, zaufanie wzbudzającym panem, aby ją odwiózł do domu na ulicę Cmentarną.
Lord Wood przyrzekł jéj to, śmiejąc się dobrotliwie, i usiłował uspokoić zrozpaczoną. Wyczerpał całą swoją wymowę i uprzejmość, a siwy włos jego tak korzystnie popierał jego słowa, że Małgorzata nakoniec zdawała się mu wierzyć.
Ale siwy włos oszukał ją, bo gdy stary lord przemawiał do niéj po ojcowsku, myślał tylko o rozkoszy jakiéj dozna w towarzystwie tego czarownego dziewczęcia — widział się już z nią na wygodnéj ottomance w swoim hotelu — z wyrachowaniem częstował ją szampanem — układał sobie jak ją będzie przekonywał i uspakajał, jak będzie się starał przywiązać do siebie to czarowne dziewczę, i mówił sobie, że byle tylko do jutra poznała otaczającą ją wspaniałość, zapewne spokojnie podda się téj zazdrości godnéj szczęśliwéj zmianie!
Wtem powóz zatrzymał się przed okazałym hotelem angielskiego poselstwa — pośpieszyło kilku lokaów, aby usłużnie otworzyć stopnie.
Stary lord Wood skinął aby odeszli, potém z młodzieńczą zwinnością wysiadł nagle z powozu.
Gdy stanął na kamieniach, obrócił się do swojéj pięknéj wincarki.
W téj chwili konie ruszyły.
Lord chciał wołać — ale z kozła powozu jego ozwały się głośne i wesołe słowa:
— To żart maskaradowy, lordzie Wood — mam zaszczyt!
Ekwipaż odjechał, — czyj to był głos?
Ekscellencya nie wiedział co począć! Przywołał lokajów i wskazał powóz, aby go dopędzili i zatrzymać się kazali....
— Adam jedzie do stajni, wasza ekscellencyo! odpowiedział zdziwiony pierwszy sługa.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/160
Ta strona została przepisana.