Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/178

Ta strona została przepisana.

łem i to pchnięcie nie ja wykonałem! Klnę się na Najświętszą Pannę, że fałszywie nigdy nie przysięgałem!
— I któż cię zastąpił?
— Nie pytaj pan oto.
— Czy już zapomniałeś o śmiertelnym strachu, kiedy pytasz, zamiast odpowiadać?
— Wszelki szacunek dla pańskiéj siły — znalazłem mojego mistrza! Kto napisał do pana list, nadużywając nazwiska, nie wiem!
— Więc powiedz mi główną rzecz: Gdzie dziewczyna? No, gadaj! zawołał Eberhard tracąc cierpliwość.
— Fursch umie być wdzięcznym. Owszem, gotów nawet byłby sam przyprowadzić panu to najukochańsze dziecię, ale....
— No, co za ale?
— Gdyby nie było téj, któréj najbardziéj unikać musi!
— A mianowicie?
— Mojéj żony!U pani Fursch znajduje się ta dzieweczka!
— A gdzież ją znajdę?
— W policyjném biurze meldunkowém nie wiem czy się pan tego dowiesz, — dla tego pozostanie panu w pamięci przyjemne zemną spotkanie! powiedział Fursch, który teraz zupełnie się uspokoił i znowu postępował z wyrachowaniem. Chociaż kocham bardzo moją żonę — bo że jéj unikam, to tylko ze względu na policyę — i chociaż pańskie odwiedziny nie będą jéj przyjemne — nie bierz mi pan za złe mojéj szczerości...
— Śpiesz się, bo tu nie bardzo miło!
— O nie mów pan tego! w letnich miesiącach bardzo tu wspaniale i niezawodnie zdrowiéj niż w cuchnących domach stolicy! Chociaż więc pańskie odwiedziny pani Fursch nie bardzo chętnie przyjmie, muszę panu wyznać prawdę, bo nauczyłem się wysoko pana poważać, że pani Fursch mieszka przy ulicy Nadwodnéj, pod numerem zero!