Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/180

Ta strona została przepisana.

Fursch, widząc, że ten chce odejść, zabrać Marcina, a potém wrócić do miasta — jestem za nadto wzruszony, daléj iść nie mogę, więc tu założę sobie nową, kwaterę!
Pozdrów pan serdecznie moją żonę! Gdy Eberhard, ożywiony nadzieją że nakoniec dziecię swoje wybawi z rąk żony tego szelmy, odchodził, tymczasem Fursch rozciągając się pod cieniem wierzb mruczał: Ty głupcze — idź, idź! Ona już ją dawno sprzedała! Ale ja muszę tę dziewczynę znowu odzyskać, ona może być złotą kopalnią, jeżeli się tylko zręcznie wezmę do rzeczy!
Eberhard wracając do gospody, widział jak policyanci pędzili przed sobą około pięćdziesięciu włóczęgów do więzienia, gdzie miało nastąpić rozpoznanie osób. W rezultacie dokonanej rewizyi znajdowali się pomiędzy nimi żebracy w łachmanach, kobiety, chłopy ze starannie uczesanemi i wypomadowanemi włosami i nierządnice. Ale ani jednego z właściwie poszukiwanych zbrodniarzy ten nocny połów nie dostarczył; goście Białego Niedźwiedzia ostrzeżeni przez Kasztelana, zawczasu poukrywali się.
Już dawno było po północy, gdy Eberhard wrócił do gospody i zabrał Marcina. Namyślał się czy ma iść zaraz na Nadwodną ulicę, a zważywszy że Fursch korzystając z nocy może go uprzedzić, postanowił nakoniec razem z Marcinem wyszukać samotnego domu przy ulicy Nadwodnjé. Lecz przybył tam za późno!
Długo czekał na panią Furschową, nakoniec nadeszła nad ranem i odpowiedziała mu bardzo krótko, że Małgorzata doszła do wieku, w którym sama się wyżywić może. Gdzie od niéj odeszła, tego powiedzieć nie umie! Przytém nie dozwoliła dwom ludziom wejść do swojéj chatki, i całe z niemi spotkanie zdawało się jéj być bardzo nieprzyjemne, chociaż Eberhard wymienił nazwisko jéj męża. Wszelkie pogróżki i obietnice były nadaremne. Pani Furschowa oświadczyła powtórnie, że nic nie wie o terazniejszém miejscu pobytu Małgorzaty, lecz