Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/184

Ta strona została przepisana.

mawiał z nią, poufale, a z jego twarzy ozdobionéj małym wąsikiem można było wyczytać, że najpiękniejsze godziny przeżywał w téj słodkiej oazie, z dala od przymusu i etykiety!
Dziewczę, które uśmiechnięte szczęściem szło obok niego i rozmawiając często ciemno-błękitne pełne duszy oczy nań zwracało, miało we włosach pierwsze narcysy, jego rękami wplecione!
Radość jaśniała na jéj pięknéj, pełnéj twarzy, a z pod czarownych ust podczas nieprzymuszonéj rozmowy, można było widzieć zachwycające, białe jak śnieg, wilgotnie świecące ząbki. Jéj drobne nóżki w delikatnych trzewikach ozdobionych małemi niebieskiemi kokardkami, suwały się tylko po ścieżce, i pozwalały domyślać się, jak czarownie pięknie i szlachetnie urządzona jest cała natura jéj ciała.
— O! nie ten tam kwiatek z żółtemi, jeszcze nieotwartemi perełkami, mój książę! prosiła całym wdziękiem miękkiego głosu, gdy jéj towarzysz pochylił się aby go zerwać: on oznacza łzy — a widzisz sam książę, nie dobrze wygląda przy tych białych gwiaździstych kwiatach, przy dzikich fiołkach i tych czerwonych pączkach!
— Masz słuszność, piękna Małgorzato: ale tę dziką pałającą miłość — muszę zerwać do twojego bukietu! Dobrze, dobrze, zabierzmy ją, a tam widać nocną psiankę, która pysznie pachnie.
Małgorzata i książę Waldemar, bawiąc się i żartując przechodzili po mchu i zbierali kwiaty, a lesiste wzgórza rozlegały się echem ich śmiechów i okrzyków.
Ponieważ stosownie do życzenia Małgorzaty sam nawet szambelan von Schlewe nie śmiał towarzyszyć księciu w jego codziennych wycieczkach do willi, w ktôréj mieszkała sama ze służącemi, więc rozmawiali, biegali i ukrywali się w zarosłych krzakach parku, — nie myśląc i nie bojąc się niczego złego, idąc tylko za niewypowiedzianą miłością, błądziła Małgorzała w dniach wiosen-