nych przy boku księcia, po ścieżkach i wąwozach. Szczęśliwa była wierząc, że ukochany codziennie ją odwiedza, aby jak jéj to wyznał, używać przy niéj szczęścia miłości!
Małgorzata znalazła nakoniec istotę, na ktôréj jéj zbywało — tęsknota jéj ucichła, — doznawała nieopisanéj rozkoszy od chwili gdy znalazła młodzieńca, który się jéj ukazał we śnie jak zrządzenie. Ona, która od samego dzieciństwa nie posiadała nikogo, ktoby ją kochał, któremuby miłością odpłacić mogła, — ona, która z boleścią tęskniła do istoty, w którejby mogła nakoniec znaleźć i pozdrowić rodziców, siostry, przyjaciół i ukochanych, teraz radowała się, gdy ten młodzieniec przyjaźnie i z miłością tulił ją do siebie, i powiadał, że się nią opiekować pragnie!
I książę Waldemar dotrzymał tego co przyrzekł, on, który w szkole szambelana von Schlewe był na najlepszéj drodze do zostania najgorszego rodzaju Don-Juanem! Codziennie bywał w wiejskim domu, i godziny, które w tym małym raju przeżywał, liczył do najpiękniejszych.
— Stworzony do sielankowych igrzysk i słodkich godzin! pozwalał sobie mawiać pan von Schlewe, który teraz, gdy utracił wszelką nadzieję rozkoszy jaką w nim wzbudzało czarowne dziecię, słowami swojemi kłół jak zatrutemi strzałami.
Nie śmiał jednak posuwać się za daleko, bo książę rzeczywiście zapalał się coraz gorętszą miłością dla pięknéj Małgorzaty; musiał raczéj bardzo miarkować swoje nieumyślne uwagi i niezmiernie ukrywać chybione współzawodnictwo.
Małgorzata nie myśląc o przyszłości ani o mozliwéj odmianie, a żyjąc jedynie rozkoszą chwili, pełna wiary, że Waldemara niebo jéj zesłało, nie pytała o nic, nie myślała o niczém, lecz nagle ujrzała wschodzące słońce miłości i kąpała się w jego świetle, — dusza jéj radowała się, a kiedy po raz pierwszy zeszła do parku, samotna wśród budzącéj się wiosny, nie mogła zamknąć w sobie
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/185
Ta strona została przepisana.