Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/206

Ta strona została przepisana.

— Do króla, odpowiedziano.
— Jego królewska mość nikomu bez wyjątku nie udziela tu posłuchania musiano to już panu oświadczyć tam w parku!
Wysoki, przed murgrabią na posadzce stojący pan uśmiechnął się przyjaźnie.
— Ale pomimo tego ja stanowię wyjątek! Pozwól mi pan tu przejść na moją odpowiedzialność!
— To każdy mówić może, mam wyraźny rozkaz nie puszczać nikogo obcego na pokoje!
— Pan jesteś bardzo pilnym stróżem — bądźże przynajmniej łaskaw wymienić panu adjutantowi na górze moje nazwisko — jestem hrabia de Monte Vero.
— Przebacz, ekscellencyo, powiedział teraz murgrabia z nieco zakłopotaną pokorą, i podług dawnego zwyczaju mimowolnie stanął frontem: nie miałem jeszcze zaszczytu — nie mogłem się domyślić.
— Wyobrażałeś pan sobie zapewne hrabiego de Monte Vero w bogato wyszywanym mundurze, a tymczasem przybywa w prostéj cywilnéj odzieży; rozumiem, łaskawie mówił Eberhard. A więc otrzymałeś zawiadomienie, że ja stanowię wyjątek?
— Jedyny wyjątek, do usług, Ekscelencyo — nie na złe! dodał w krótkich przerwach, gdy Eberhard zwrócił się ku marmurowym schodom — bo nie potrzebuję obawiać się żadnéj niełaski.
— Kochany przyjacielu, jakże mógłbym się za to gniewać, że wiernie pełnisz swoją służbę! odpowiedział Eberhard i przyjaźnie poklepał starego po ramieniu; zapomniałem, że mnie nie znasz!
— Bardzo miły pan, pomyślał murgrabia, gdy wszedł na schody hrabia, któremu z rozkazu króla w każdym czasie wolno, było bez zameldowania się wchodzić na pokoje; à la bonne heure, coś podobnego to przyjemność sprawia i rzadko się zdarza!
Stary lubiał używać francuzkich wyrazów, a według jego mniemania nie każdy to potrafił, już aby pokazać, że