dzinie, podobnéj do modlitwy — chciał więc odejść równie cicho jak wszedł, — — lecz wzrok króla padł na poruszającą się portyerę i na cofającego się Eberharda.
— Zostań przyjacielu, rzekł król widocznie przytłoczony bolesnemi uczuciami, i zasunął na obraz małą jedwabną firankę, a potém podał rękę hrabiemu de Monte Veto. Przystąp bliżéj, ty właśnie wchodzisz w téj smutnéj chwili! Nie umiem powiedzieć dla czego, może dla tego, żeś pełen szlachetnych uczuć, które poznałem, może także dla tego, że mi błogo jest mieć w tobie prawą duszę przy mnie, — zdaje mi się jednak, i niech to będzie dla ciebie równie jak i dla mnie zagadką, że jeszcze z innego powodu cieszy mnie twoje przybycie w chwili, w ktôréj żyłem wspomnieniami!
— Któż w życiu swojém nie musiał walczyć z niemi najjaśniejszy panie, a walcząc rozkoszować się? bo bozkie tchnienie, nieopisany zachwyt przejmuje takiego człowieka, jakby go wynagrodzić chciano za to, co mu potęga stosunków złego wyrządziła!
— Wielką prawdę powiedziałeś, hrabio de Monte Vero!
— Z doświadczenia, najjaśniejszy panie!
— Jakto! czy i w pańskiém życiu, którego skromność uważam za godną zazdrości, przychodziłoby żałować przeszłego szczęścia? Tego nigdy nie przypuszczałem!
— Historya życia mojego jest wielce wzruszająca, mój królewski panie! Ale już nabyłem tyle siły, że bez szkody umiera wyratować się z burzy, i przy całéj sile wspomnień nie zapominać nigdy moich obowiązków dla ludzkości!
— A mimo to wszystko masz pan nieprzyjaciół! powiedział król, który widocznie przypomniał sobie zarzuty i podejrzenia, które mu zręcznie podsuwać umiano.
— Te nas nie sprowadzą z prawéj drogi, najjaśniejszy panie, jeżeli według sumienia Bogu i ludziom służymy!
— Ale mogą nam szkodzić i do gniewu pobudzić!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/210
Ta strona została przepisana.