Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/217

Ta strona została przepisana.

Były to dni pełne udręczeń, aż nakoniec postanowiłem udać się do ojca Jana! Dopomógł, ofiarując mi swój grosz ostatni!
Leona, spodziewając się wkrótce ciężkiéj godziny, święcie mi poprzysięgła, będąc w dobrém usposobienia, że dla mnie tylko żyć będzie — a gdy mnie wkrótce potém udarowała dzieckiem, śliczną dziewczynką, i podała mi ją, o wszystkiém co zaszło zapomniałem, wszystko przebaczyłem, tuląc do łona matkę i dziecię!
Zdawało mi się, że spodziewane szczęście rzeczywiście i trwale do mnie wraca; najwyższéj rozkoszy, jaką człowiek uczuć może, doznawałem wówczas, gdy dziecię moje rączęta do mnie wyciągnęło i z wypogodzoną twarzą ojca wołało, — o! ten dla każdego innego niezrozumiały głos małéj, milutkiéj istoty tak mnie uszczęśliwiał, bo tylko rodzicielskie serce rozumie tę mowę!
Były to błogie dni! Nie powstawała we mnie żadna wątpliwość, żadna nieufność nawet i wtedy, gdy pewien młody Włoch, który przejeżdżając przez Niemcy, bawił w B., coraz bardziéj się do nas przyłączał i prosił mnie o przyjaźń. Nawet gdy dostrzegłem, że spojrzenia jego, gdy sądził, że nikt go nie uważa, dzikim ogniem żarzące się zawisły na pięknéj mojéj żonie, nie przypuszczałem, aby Leona chociaż tylko uściskiem ręki przeniewierzyć mi się mogła! Wszystkiemu byłbym wówczas uwierzył, tylko nie temu, że ona tak niewypowiedzianie kochająca, zdradzać mnie mogła!
Francesco, ów młody Włoch, często usiłował zabierać mnie z sobą na rozmaite rozrywki, a gdy Leona, jak mówiła, z powodu mojéj utrudzającej służby, namawiała mnie, abym przyjął jego zaproszenia, często zatém odbywaliśmy wspólne wycieczki po pięknéj okolicy. W towarzystwie Francesca nigdy nie znajdowałem przyjemności, jego niepokój i szczególna uprzejmość nie popodobały mi się, ale ten mój instynktowny wstręt przy-