po którego obu stronach rozciągały się ogrodnicze zakłady.
Przed nimi w ciemnych zarysach wznosił się wysoki i rozległy budynek, który zamieszkiwała tylko Leona i jéj służba. Zdawało się, że z pokoju wychodzącego na przednią część pałacu dolatują czarowne dźwięki muzyki.
Zerlina lekko i zgrabnie poskoczyła ku wchodowi na przeciw obu panom czarno wyglądającym, bo ostrożna pokojówka zgasiła światło.
— Raczcie panowie podać mi ręce, szepnęła; ja poprowadzę! Zaufajcie mi zupełnie, ale nieostrożnym głosem nie zdradźcie ani siebie ani mnie! Hrabina jest straszna, gdy się rozgniewa, a moglibyśmy wszyscy wyjść bardzo źle, gdyby nagle postrzegła, że jéj przeszkodzono w najrozkoszniejszych i najwygodniejszych chwilach! wyznała pokojówka z pewną zalotnością.
— Nie obawiaj się, mały wróbelku! odpowiedział szambelan, biorąc Zerlinę za lewą rękę, bo księciu podobało się, aby go mała prawą ręką dla poprowadzenia ujęła.
— I dokądże nas prowadzisz? z chytrym uśmiechem zapytał von Schlewe.
— Do sypialni hrabiny! szepnęła zalotnica tonem, któryby można nazwać rozkosznym.
— Wybornie, masz widzę rozumek! cicho rzekł szambelan, a jakaś szczególna przyjemność przyjęła jego chude ciało.
— O, nie ma nic piękniejszego nad hrabinę! To rozkosz patrzeć na jéj przecudne kształty — czy uwierzycie panowie, że one mnie samą oczarowują, że nigdy dosyć często i dosyć długo napodziwiać się ich nie mogę?
Temi nieco za nadto swobodnemi słowy przemawiając pokojówka Leony prowadziła obu panów przez ciemny korytarz, późniéj cicho i ostrożnie po schodach na górę, a potém znowu po marmurowéj posadzce, na któréj tylko piasek skrzypiał pod nogami.
Książę i wlokący się za nim szambelan szli za nią —
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/224
Ta strona została przepisana.