Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/225

Ta strona została przepisana.

jasne światło padło nagle na twarz jéj i ich towarzyszy — znacząco położyła palec na ustach i szła naprzód.
Książę i jego kulawy szambelan udali się za nią. W oświetlonym korytarzu nie było nikogo, tylko muzyka pierwéj brzmiąca z cicha, teraz wyrazniéj słyszeć się dawała.
Szli przez wygodnie ogrzaną przestrzeń, wysłaną miękkiemi kobiercami. W niszach stały cudownie pięknych kształtów popiersia i posągi, wnętrza tych nisz ubrane były bluszczem i ciemno-zielonemi pnącemi się roślinami. Na ścianach widziałeś malowidła fresco, a na nich tu oczarowanych satyrów i przecudne dryady, tam faunów i półboginie otoczone winną latoroślą i owijające się. Obrazy te, jak przyznał książę, malowała mistrzowska ręka. W głębi zaś, do ktôréj się teraz zbliżyli, książę i jego szambelan ujrzeli obraz, który w spoczywającém na nim półświetle, prawdziwie czarowne sprawiał wrażenie — była to Wenus, urodzona z piany, wystająca z pośrodka morskich bałwanów, — pięknemi rękami odrzucała długi ciemny włos na grzbiet — gołębie latały po powietrzu, — uśmiechając się patrzała na wynurzającego się ku niéj z pomiędzy fal amora.
Zerlina zostawiwszy swoim towarzyszom chwilkę czasu do przypatrzenia się przygotowawczo temu pięknemu malowidłu, które im tylko podziwiać wolno było, otworzyła ciężką, podwójną portyerę.
Szambelan von Schlewe nieznacznie spojrzał na twarz księcia, gdy ten wchodził do pokoju, który mu służąca otworzyła — poczém szedł za nim krok w krok.
Pokój ten urządzony był ze wschodnim przepychem i wygodą. Perskie dywany dziwnéj piękności barw okrywały podłogę i wisiały na ścianach. Sufit stanowiły obrazy w medalionach, przedstawiające postaci bożków. Pięć lamp, przykrytych różowemi matowanemi szkłami, wisiało tam rzucając czarowne różowe światło. Przy ścianie stało białą jedwabną kotarą osłonione łoże hrabiny, z bujającemi, koronkami obszytemi poduszkami.