Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/230

Ta strona została przepisana.

potém podsunął się do łóżka i drżącą ze wzruszenia ręką podniósł jedwabną firankę.
Wtedy ujrzał przed sobą koronkami okryte, białe jak śnieg, bujające łoże najpiękniejszéj kobiety. Nie mógł wytrzymać — musiał podnieść poduszkę — i chociaż na chwilę z rozkoszną myślą, że tu spoczywa Leona, przycisnąć twarz do pachnącego jedwabiu — iskra elektryczna nim wstrząsła — ukląkł na kobiercu i rozkoszował się gorączkowém wzburzeniem, którém go przejęły myśli o tych poduszkach.
Nakoniec powstał i uciekł z pokoju, zostawiając w nim samego księcia.
Głośny dzwon zegaru zapowiedział nadejście nocy. Leona wstała z sofy — obie tancerki znikły — teraz dopiero ukryty za portyerą książę mógł widzieć, że jedwabna, różowa, fałdzista jéj suknia tak była krótka, iż widać było z pod niéj: pięknie ukształtowane, w białe jedwabne pończochy ubrane łydki i małą nogę. Leona szalem okryła stan i szyję, położyła mandolinę na sofie, i białym, zgrabnym, śpiczastym palcem ujęła mały, złoty dzwonek, leżący na najbliższym marmurowym stoliczku.
Na odgłos tego dzwonka weszła do salonu Zerlina, lecz nie przez sypialnię, ale innemi wysokiemi drzwiami.
Hrabina wydała jakiś rozkaz nadobnéj, zalotnie uśmiechniętéj słudze, która po upływie kilku sekund przyniosła na srebrnéj tacy szampana i pięknie rznięty, wysmukły kieliszek.
Zerlina nalała swojéj pani przyjemnego, smacznego i podburzającego wina. — Leona zaledwie wychyliła jeden kieliszek, dała uważnéj słudze znak odejścia.
Pulchnie piękna hrabina opuściła szal — oczy, księcia teraz jeszcze głębiéj zajrzały w cudne tajemnice, które niebo powierzyło kobiecie, aby sobie swoją potęgą radziła.
Leona zamierzała udać się do sypialni — ciągle jeszcze słychać było z cicha upajającą muzykę. Lekkim krokiem ta nieopisanéj piękności Junona, jakiéj żaden