Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/236

Ta strona została przepisana.

ludzi — wnet strzał przerwał wołania, poczém nastąpiły krótkie jęki.
— O Boże mój na niebiosach, drżąc i padając na strudzone kolana, poszepęła Małgorzata, strzeż mnie — obroń mnie i dodaj mi siły! Muszę dostać się do niego, muszę wiedzieć, czy jestem bez schronienia i opuszczona! Zlituj się nademną, Ojcze niebieski, spojrzyj na mnie i prowadź mnie, abym tu nie zginęła nieszczęśliwa! Wzmocnij mnie, abym przenieść mogła to, co mnie czeka! Najświętsza Matko Boża, która chodziłaś po ziemi, zlituj się nademną, która w nieszczęściu i bez ratunku ręce do ciebie wznoszę.
Wtedy zdało się klęczącéj, że wiatr przyniósł jéj z góry słowa; „Bądź pocieszona — i ja także cierpiałam! Pan Zastępów ciężko doświadcza swoich najukochańszych dzieci — bądź silna i uległa!“
Małgorzata wstała — skostniałem! rękami odsunęła z czoła rozwiane włosy, zmoczone potem i śniegiem, i pośpieszyła daléj — złowrogie głosy odzywały się coraz daléj, coraz słabiéj — już mogła rozróżnić domy przedmieścia i pojedyncze światełka, już słyszała głuche tony wieżowych zegarów, zapowiadających jedenastą godzinę, Lecz nagle stanęła jak wryta — przybyła nad szeroką i głęboką rzekę, przerzynającą stolicę, a tutaj w dalszym ciągu płynącą pomiędzy lasami i polami.
Szczególny dreszcz przebiegał po niéj, gdy w téj rozpaczliwéj chwili ujrzała przed sobą wodę, którą zima już pokryła błyszczącą warstwą lodu — miałaż wstąpić na krę? miałaż pierwsza próbować nęcącéj, a jednak tyle niepewnéj powierzchni?
Przez chwilę stała niezdecydowana — lecz potém z odwagą, jakiéj rozpacz dodaje duszy ludzkiéj, zsunęła się na dół po spadzistości — droga do mostu zajęłaby jéj przynajmniéj godzinę czasu, bo rzeka płynęła ogromnym łukiem — nie pozostawało więc nic do wyboru, do namysłu, — jeżeli cienka powierzchnia jéj nie uniesie,