wysokości — podług mnie na ziemi nie ma świetniejszego i wspanialszego brylantu nad Monte-Vero!
W téj chwili Eberhard zbliżył się do księżniczki i do ożywionego malarza jego księztwa. Karolina z Wielką uprzejmością przemówiła na głos:
— Długo pozbawiona byłam pańskiego towarzystwa, i przypuszczałam, że i dzisiaj pan się z dala odemnie trzymać będziesz; ale nastręczono mi sposobność wciągnięcia pana do rozmowy z panem Wildenbruchem, która mu wielką przyjemność sprawi.
Eberhard ukłonił się, gdy księżniczka wymówiła nazwisko młodego, pełnego nadziei malarza, a potém z uśmiechem wyrzekła słowa: „pan hrabia de Monte Vero,“ ciesząc się wielkiém zdziwieniem genialnego artysty i malutką rączką z wdzięczném poruszeniem wskazując Eberharda.
— Prawdziwe zadowolenie, mówiła daléj uradowana Karolina, i spodziewam się, że je pan podzielisz, skoro panu powiem, że właśnie rozmawialiśmy o Monte Vero, które pan Wildenbruch zwiedzał!
Teraz widocznie uradowany Eberhard spojrzał na malarza, który nawzajem mimowolnie z podziwem i uwielbieniem patrzał na hrabiego.
— Łaskawa księżniczko, wysoka dobroć pani prawdziwie mię wzrusza, powiedział Eberhard, i nie wiem czém na nią zasłużyłem!
— Ej, ej, panie hrabio, alboż zapomniałeś już o naszéj szczegôlnéj przygodzie w lesie Charlottenbrunn, z powodu ktoréj zawdzięczam panu życie? Zdaje mi się, że pomimo wszelkich z pańskiéj strony usiłowań, ciągłego na bok usuwania się, winnam panu okazywać wdzięczność tém, że czuję i okazuję żywe współczucie ku wszystkiemu co pana dotyczę! Z prawdziwą też rozkoszą dowiedziałam się z ust uprzejmego mistrza sztuki o całéj wspaniałości Monte Vero — w myśli już je widzę przedemną rozłożone!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/254
Ta strona została przepisana.