Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/261

Ta strona została przepisana.

kulki i orzechy — przywiązywano złocone druciki i pstre gałganki do białych szeleszczących pręcików.
Inni przez kilka miesięcy kleili pokoiki dla lalek, domki z ogrodami i osóbkami — inni znowu zabijali setki kotów i spokojnych psów, aby ich skóry ponaciągać na naśladujące naturę z drzewa wyrobione podstawy i ze zwierzętami na targ wystąpić, każdemu mającemu chęć kupna z wielką wymową przedstawiając, że cena dla tego wysoka, iż za futro drogo płacić należało.
Rumiane wyrostki przeciągały z piekielnym wrzaskiem pomiędzy szeregami bud; wszędzie panowało wesołe życie i ruch niezmierny.
Mruczenie wprawionych w ruch małpek, rywalizowało z wesołemi głosami młodych przekupniów, którzy ciągle narzucali się publiczności z nizką ceną swoich gipsowych figurek.
Kupujący i ciekawi napełniali ulice, utworzone przez budy, a zabawki, pierniki i inne podobne rzeczy, wymienione za brzęczącą monetę, coraz bardziéj znikały ze stołów właścicieli bud.
Wieczór świąteczny zbliżał się — był więc wielki czas zaopatrywać się w zamierzone podarki, a sprzedający świąteczne drzewka tyle już zapasu swojego uprzątnęli, że ci, którzy teraz dopiero dostali pieniędzy, nie mieli już w czém wybierać, byleby tylko zapaloném drzewkiem sprawić dzieciom uciechę — na ten wieczór stolica potrzebowała niezmiernych opłat.
W pobliżu tego targu, po za szerokim, żelaznym, posągami ozdobionym mostem, przechodzącym rzekę przerzynającą całą stolicę, leżał wielki zakątkowy cyrkuł żydowski, pełen niezliczonych wązkich, brudnych ulic i placów. W siwych, starych domach, aż do samego ich spodu mieszkało pełno rodzin, a w piwnicach urządzone były składy nieprzyjemnie woniejących handlów odzieży i tym podobnych rzeczy. Brudne dzieci, w nędznych łachmanach, przygarbieni starcy i gadatliwe kobiety o wyrazistych fizyonomiach nieustannie ożywiali ulice.