Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/266

Ta strona została przepisana.

ściany bez okien, a z tyłu stary siwy budynek, podobny do stajni lub wozowni, bo u dołu i u góry mający tylko małe otwory dla przewiewu powietrza.
Fursch zbliżył się do tego budynku, i gdy się dostał do grubo wyciosanych, starych, ciemnych drzwi jego, i znalazł je zamknięte, spojrzał w dół ku suterenom, w których jak w piwnicach, znajdowały się małe, żelazną kratą opatrzone, podobne do okien otwory.
Nic się w nich nie świeciło, a jednak w tych zagłębionych przestrzeniach musiał się ktoś znajdować, bo Fursch przystąpił do najbliższego otworu i w krótkich przerwach zapukał po trzykroć w małe jego szyby. Potém przyłożył ucho do dolnéj ściany, i teraz dopiero usłyszał głuchy szmer, niby głosy, ale to było tak niepewne, że obcy mógł to łatwo wziąć za szmer podziemnéj wody.
Fursch po krótkiéj przerwie zapukał jeszcze raz, w podobnych jak pierwéj przerwach — i teraz przez mocno zasłonione i zabite otwory błysnęło mu na podwórze jakieś niepewne światełko.
— Ona idzie, mruknął zadowolony, blady, do drzwi cofający się Fursch, i usunął nieco z czoła swój stary siwy kapelusz i odpiął żółto-ciemny surdut, jakby potrzebował lepiéj się przedstawić: idzie czarna łotrzyca, dzika Estera!
Gdy Fursch odpiął surdut, można było postrzedz, że miał pod nim bardzo elegancką, czarną jedwabną kamizelkę, a na niéj zawieszony ciężki, błyszczący złoty łańcuszek.
Ciche, zaledwie dosłyszane kroki zbliżyły się do drzwi, przy których stał Fursch.
— Kto puka? spytał głos kobiecy.
— Ten, którego oczekujesz, Czarna Estero, otwieraj!
Ostrożnie odsunięto rygiel, drzwi otworzyły się pod naciskiem zewnątrz stojącego, skrzypiąc obróciły się na zawiasach, i ukazała się dziewicza postać ze świecą w ręku, w ponurym, krętym korytarzu stojąca!