ne nóżki. Na jéj pięknie ukształcone, białe barki spadały bujne, czarne loki, z pod których wyglądały małe prześliczne kolczyki. Oczy ma wielkie i mocno ciemne — spoczywa w nich dziwnie potężny ogień, coś nakształt pożerającego żaru, którym słyną kobiety Wschodu, i który się przemienia w rozkoszny połysk, gdy chcą wzbudzić lub uczuwają miłość. Przytém ma twarz delikatnie przezroczystą i bladą, delikatną i małą, pięknie wykrojoną ręką, ma pełne usta mocno nasyconej purpurowéj barwy.
Gdy Fursch zbliżył się do niéj, podała mu małą, białą rękę.
— Witam, poszepnęła z tak tajemnie poufnym uśmiechem i tak ułudną miną, że nawet człowiek kardynalnéj cnoty na ten widok uczułby się pokonanym.
Fursch zamknął drzwi i zasunął, a potém chciał objąć ramieniem piękną Esterę — ale ona zręcznie się wywinęła i z broniącym się uśmiechem lekko poskoczyła naprzód po starych i nierównych deskach podłogi, wołając na idącego za nią Furscha: „Już dawno oczekują pana, nie zatrzymuj się pan.“
I znikła za staremi schodami, prowadzącemi na wyższe piętro, a potém bardzo zręcznie wstąpiła na drabinę, po ktoréj przez czworoboczny otwór w podłodze schodziło się do dolnych przestrzeni.
— Kto idzie ostatni, musi przykrywać! zawołała obojętnym tonem, który brzmiał jakby nie dbała o idącego za nią — bo pozorne niedbalstwo obok piękności stanowiło jéj najniebezpieczniejszy przymiot.
Skakała z zapaloną świecą ze szczebla na szczebel, tymczasem Fursch schodził za nią po drabinie, a potém stojąc na niéj zamykał zapadające drzwi.
Gdy oboje uczuli pod sobą twardą ziemię, znaleźli się w piwnicy oszczędnie oświetlonéj przez czerwonawą i niepewnie błyszczącą świeczkę, którą przyniosła Estera, gdzie jak w wielu gospodarstwach, dla podwyższenia obojętności téj kryjówki, nagromadzone były kartofle
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/268
Ta strona została przepisana.