Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/292

Ta strona została przepisana.

zwierzyńca. Daléj leżał cmentarz Maryjski. Kto tam pod ziemią spoczywa! — poszepnęła smutnie. — Śnieg leżał na starych murach i na grobach — śnieg pokrywał drogi i drzewa w zwierzyńcu.
Błąkała się daléj prawie o tém nie wiedząc — przed jéj duszą rozwijał się obraz wiosny, zdawało się jéj, że stąpa po upadłych liściach kwiecistych drzew.
Żaden promyk światła nie przyświecał — żadnego blasku nadziei dostrzedz nie mogła — ale marzące jéj oko zajrzało w przeszłość i zawisło na obrazie Waldemara, a w jéj uszach zawsze jeszcze drgały jego przysięgi.
Oszukano ją i zgubiono — a jednak dusza jéj z nieopisaną, wieczną miłością przywiązała się do tego, który ukazał się jéj, aby uspokoić jéj tęsknotę.
Była nieszczęśliwa i opuszczona — ale jednak zdawało się jéj, że on jéj życiem rozrządzać może, że do niéj należy a ona do niego na wieki. On ręką swojego poufnika odepchnął ją od siebie — ale to mogło być tylko dziełem jego złego ducha — czas próby przejdzie, a ona do niego należeć będzie.
Lecz jakaż niezgruntowana przepaść leżała między nimi! jakiż czas boleści czekał ją!
Gdy w górę spojrzała, padł już pierwszy blady brzask poranny — zdziwiona obejrzała się — nie wiedząc o niczém, zaszła przez las i pola aż do ogrodu przy ulicy Młynarskiéj — w dali na odległéj ulicy Nadwodnéj leżała chatka ciotki Furschowéj — zadrżała — wszakże kobieta, w któréj blizkości ujrzała się tak nagle, sprzedała ją obrzydliwemu Pająkowi.
— Raczéj umrzeć niż się do niéj udawać, poszepnęła Małgorzata; to są hyeny biednych sierot! Nieszczęśliwe i zgubione są wszystkie biedne istoty, które w ich szpony wpadną! O, gdybym też miała choć jednego człowieka, któryby mi dopomógł!
— Masz takiego człowieka który ci ciałem i duszą dopomódz pragnie! rzekł przy niéj jakiś głos.