Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/295

Ta strona została przepisana.

To żelazną, ręką silnie i głęboko pochwyciło go za przepełnione serce, — dla tego silny, wytrawny człowiek pracowity, gorące łzy wylewał! A doprawdy, nie łatwo mu płakać przychodziło... Walter stękał pod ciężarem straszliwéj wiadomości, która mu się jak upiór ukazała, odkąd widział Małgorzatę w owym pysznym wiejskim domu, lecz która zawsze znikała jako niepodobieństwo.
A jednak coś w nim wołało: Przebacz jéj wszystko! Otwórz twoje ramiona! Daj jéj przytułek i twoją rękę — Bóg wam pomoże i dozwoli zapomnieć o przeszłości! Ona przekona się i uzna twoją miłość, twoją wierność, twoją pracę dla niéj, wszystko ci wynagrodzi, wszystkiemu odpowie!
— Tak jest, zawołał Walter, i odjął ręce od oczu, chcąc je ku opuszczonéj wyciągnąć — wszystko z tobą zniosę, wszystko przebaczę — pójdź do serca mojego...
Lecz Małgorzata znikła mu z przed oczu — nie chciała przyjąć jego ofiary, chciała sama dźwigać ciężar swojéj winy.
Wołał — szukał — nadaremnie. Blade słońce zimowe, które z pomiędzy białych obłoków zapowiadało świąteczny poranek, oświeciło pola i drogę — ale opuszczonéj znaleźć nie można było!
Małgorzata uciekła, właśnie gdy Walter pokonany boleścią ręce do twarzy przycisnął — pobiegła jakby jéj nogi nowych sił nabrały — nie chciała go skrępować ze swojém nieszczęściem! Błądziła daléj po szossie, bez celu, gnana przymusem bez nazwy unikania wszystkiego co ją dawniéj otaczało — świątecznie postrojeni wieśniacy dążąc do kościoła przechodzili obok niéj i patrzali zdziwieni na dziewczynę, która siły traciła — strudzona wlekła się daléj i nakoniec doszła do wsi, wktóréj litościwe wieśniaczki dały łóżko, oraz żywność i napój.
Ale wszystkie pragnęły wiedzieć, kto ona jest i dokąd dąży, a gdy się od niéj nic dowiedzieć nie mogły, usłuchały więc napomnień swoich mężów, niedowierzająco