Waldemar, za nim jego blady szambelan — a na boku prawie obok swojéj matki czarowna księżniczka Karolina. Miły rumieniec zakwitł na jéj licu, gdy ujrzała Eberharda. którego rysy dzisiaj świadczyły o napływie bolesnego usposobienia; to lekkie tchnienie sentymentalne, obok męzko pięknego i szlachetnego wyrazu, podwyższało jeszcze cały urok jego osoby.
Po ukończoném nabożeństwie, król wychodząc z kaplicy z dostojną swoją małżonką, wracając do swoich pokojów, obrócił się do stojącego w pobliżu hrabiego — widocznie czegoś życzył, co bez świadków swojemu ulubieńcowi oświadczyć pragnął, bo tak długo rozmawiał z Eberhardem, aż doszedł do swojego gabinetu, dokąd mu orszak już nie towarzyszył.
Był to okrągły pokój bez przepychu i okazałości. Podłogę jego zakrywał kosztowny kobierzec, krzesła i ottomanki wybite były aksamitem, a na dwóch stołach mieściły się książki i papiery.
Gdy się portyera za nim zasunęła, król podał rękę Eberhardowi i przyprowadził do sofy stojącéj przy kominku. Teraz oczy Eberharda padły na obraz, zawieszony między kominem a oknem — tenże sam, przed którym zastał króla w zamku Solitude; teraz nie był zasłoniony.
Ponieważ padało nań dzienne światło, więc teraz mógł Eberhard przypatrzyć się całéj jego piękności i podziwiać ją — mimowolnie, jakby niepowstrzymaną siłą przyciągany, utkwił wzrok w piękném, łagodném obliczu księżny Krystyny, i znowu zadał sobie pytanie, gdzie się ona znajduje! Musiała zapewne mieć wysokie znaczenie, kiedy jéj obraz naturalnéj wielkości w sali od jéj imienia nazwanéj, a ten mniejszy towarzyszył królowi we wszystkich jego podróżach; ale także z księżną tą musiał się wiązać jakiś ciemny, dziwny wypadek... jakaś tajemnica, któréj nikt? dociekać nie śmiał albo nie, mógł, bo wszelkie wypytywania się i dochodzenia ze
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/301
Ta strona została przepisana.