Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/302

Ta strona została przepisana.

strony Eberharda dotąd kończyły się na ruszeniu ramionami, albo też na zbywających odpowiedziach.
W owéj chwili obraz uczynił jeszcze większe niż kiedykolwiek na Eberhardzie wrażenie — czuł, że go szczególniéj pociąga i przejmuje przyjemność jego rysów, dobroć serca i łagodność promieniejąca z jego oczu, i bolesne tchnienie, spoczywające na obliczu obrazu — ale prócz tego istniała niepojęta potęga, którą ten obraz na hrabiego de Monte Vero wywierał.
Król zauważył to długie przypatrywanie się, — gdy usiadł obok Eberharda, oko jego padało to na niego, to na obraz, — miał na ustach jakieś słowo, ale go nie wymówił!
— Prosiłem pana tutaj, hrabio Eberhardzie, rzekł ręką przecierając czoło, aby panu objawić życzenie, które wczoraj w kółku mojéj rodziny wyrażono. Ja sam życzenie to podzielam, i chociaż z mojéj strony w doprowadzeniu go do skutku nie zachodzi żadna przeszkoda, co innego dzieje się z księżniczkami!
— I w wykonaniu tego życzenia ja mógłbym co po — módz? spytał Eberhard, gdy król zamilkł.
— Istotnie, pan sam tylko! Chodzi o zwiedzenie pańskiego pałacu, którego tyle wychwalana piękność wzbudziła tyle ciekawości! Ja sam byłbym bez wszystkiego w tych dniach pana niespodzianie najechał, przypuszczając, że dla mnie drzwi swoje otworzysz; ale nie wolno ci przyjmować księżniczek, bo jesteś bezżenny. Trzeba więc coś wymyślić, co uczyni zadosyć wszelkiéj formalności i życzeniom dam! Eberhard z przyjemnością słuchał słów królewskich.
— Zaszczyt, jakiego mam doznać, natchnie mnie jakimś pomysłem, i mniemam, że go już znalazłem, oddając dom mój do rozporządzenia waszéj królewskiéj mości.
— O nie, drogi przyjacielu, tego pomysłu nie przyjmiemy, bo w takim razie musiałbyś wyjechać z twojego pałacu! A istnieje życzenie widzenia pańskiéj własności i zastania pana w domu! Cóżbyś na to powiedział