Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/309

Ta strona została przepisana.

zasmuca, bom pana poznała zaraz w pierwszéj chwili, jak tylko weszłam — proszę pana o rękę.
I morska dziewica nakreśliła na niéj wielkie E.v.M.V.
— Czy wolno mi donieść pani, że i ja także ją poznałem? spytał Eberhard.
— Proszę! jestem bardzo ciekawa!
Hrabia nakreślił K. K. na ręce bardzo zaciekawionéj.
— Ńakoniec! więc tak, poszepnęła i momowolnie ścisnęła ręce Eberharda, tak serdecznie, że ten jakby tak być musiało, podał ramię zachwycająco szczeréj księżniczce.
— Czy wiesz, hrabio, kto głównie jest sprawcą téj zabawy? Nie, nie wiesz tego i nie dowiesz się, ale to panu powiem: że żaden bal maskowy tyle mnie nie ucieszył co ten!
— A teraz nie podoba się pani!
— Któż to powiedział? Pan chcesz, abym powiedziała, że mi się bardzo podoba! A ja tego nie zrobię!
— Pani już to zrobiłaś, bo pani z serca po dwakroć Wymówiłaś słowo: bardzo!
— No, — a gdyby tak było?
— Tobym się serdecznie tém ucieszył! powiedział Eberhard tak czule, iż księżniczka Karolina podniosła na niego swoje marzące oczy, i przejęło ją rozkoszne uczucie.
— Hrabio Eberhardzie — teraz dopiero, gdy wsparta na twojém ramieniu tę przestrzeń przebywam, potwierdzam poprzednio wymówione słowa!
— Moja łaskawa księżniczko, jak mam to rozumieć?
— Tak, jak to pańskie serce pojmuje, hrabio Eberhardzie! Tak szlachetnéj duszy jak pańska głos ten nie myli! Czyliż nawet mojego najdostojniejszego wuja, króla, tak mocno zawsze w sobie zamkniętego, nie oczarowałeś tak, iż jesteś jego drugiém słowem! Patrz tylko, jak nas król uważa — jak nas pozdrawia? Zdjął maskę i uradowany uśmiecha się łaskawie, co nie łatwo zobaczyć!