Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/316

Ta strona została przepisana.

napełniony postawił na marmurowym stoliku, stojącym na środku salonu — nie uważał, że mniszka i Albańczyk rozmawiając jednocześnie pobrali kieliszki, a potém na tymże stoliku postawili, bo stał plecami do nich odwrócony i patrzał na wesołe grona masek.

Porucznik, utorowawszy sobie drogę do tego salonu, widział, iż mniszka szybko wzięła jeden kieliszek ze stołu, i kiedy dla stłumienia szumu wina, trąciła się z Albańczykiem tak, iż kieliszki brzękły, w jeden z nich coś wsypała; — był to kieliszek Eberharda. Gdy on patrzał ciągle na maski, prędko znowu postawiła ten kieliszek na swojém miejscu. Wtem Justus obejrzał się, bo brzęk przypomniał mu, że do połowy wypróżniony jego kieliszek za nim stoi.
Szambelan von Schlewe trzymał swój bardzo zgrabnie w ręku i zbliżył się do pana von Armand, aby się z nim trącić i zawiązać rozmowę, przyczém udało mu się wyprowadzić go niby dla poufnego zwierzenia się z salonu do gwiazdowéj sali.
Eberhard spostrzegł mocno zamaskowaną mniszkę — już poprzednio uderzyła go tą wysoka postać, i napróż — no dociekał kto jest ta maska.
Teraz nagle ujrzał się z nią sam na sam w salonie, ona zaś podniosła swój kielich, który oprócz Eberhardowego stał jeszcze pełny na stolę, i widocznie chciała się do niego zbliżyć.
Wszystko to tak się szybko stało, że dopiero teraz młody oficer, czyli niebieskie domino, przez maski przecisnął się do salonu.
Jakieś szczególnie uważne uczucie przejęło Eberharda, gdy badawczo wpatrywał się w mniszkę i spotkał jéj ciemne oczy, które jedynie widać było, bo czarny kaptur prawie aż na maskę nasunęła.
— Życzę szczęścia na wyprawę krzyżową, masko! rzekła nieco niepewnym, niebrzmiącym głosem.
Hrabia de Monte Vero ujął kieliszek, ale spojrze-