Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/319

Ta strona została przepisana.

na szalonym żarcie tego nieznajomego? Widziałam i dowiedziałam się wszystkiego czego w tym salonie dowiedzieć się pragnęłam — chceszże pan ośmielić się na zatrzymanie mnie tutaj?
Eberhard zimno badawczy wzrok wpoiwszy w Leonę, przystąpił do ściany i nacisnął sprężynę, która poruszyła w dali umieszczony dzwonek. Zaraz potém otworzyły się drzwi w obiciu salonu i ukazała się w nich potężna postać Marcina.
— Co to ma znaczyć? zamierającym głosem spytała Leona.
— Pani hrabina — pomruknął Marcin, wielkiemi oczami przypatrując się mniszce.
Podaj krzesło téj damie, potém przynieś mi flaszeczkę z płynem czystym jak woda, która się znajduje w mojéj pracowni w ostatniéj przegrodzie mojego biurka! rozkazał Eberhard.
Marcin przysunął mniszce krzesło i odszedł.
— Co pan zamyślasz? bardziéj nalegająco spytała Leona.
— Siadaj pani, proszę, póki nie wypróbuję wina, do którego wypicia pani mnie wzywałaś! z przejmującą oziębłością odpowiedział Eberhard, nie spuszczając Leony z oka.
Zbladła, widząc, że znienawidzony ma ją w swojéj mocy — zacisnęła pięści — jakim sposobem ów nieznajomy dowiedział się o tak przebiegle ułożonéj tajemnicy? Gdyby nie on, to w téj chwili hrabia de Monte Vero byłby już trupem, i nikt nie mógłby powiedzieć, kto mu podał truciznę. Niktby o niéj nie pomyślał, niktby nawet nie przypuszczał, że się znajdowała na balu maskowym w gwiazdowéj sali!
A teraz wszystko chybiło!
Chodziło więc, aby za jaką bądź cenę usunąć niebezpieczeństwo téj chwili, albo uciekając się do wspaniałomyślności i dobroci Eberharda, albo przez zręcznie wymyślone objaśnienie, i Leona postanowiła użyć tego