Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/324

Ta strona została przepisana.

Byłaby jedyną dziedziczką milionów, nieprzeliczonych summ, za pomocą których błyszczećby mogła jak podziwiana, uwielbiana księżna!
Ale Leona z trzech powodów nienawidziła Eberharda! — Z każdym tygodniem oplątywał on coraz bardziéj księcia Waldemara w swoje sieci — ten zaniedbywał jéj, zapominał o niéj, jakby go jakaś tajemna siła pociągała ku hrabiemu de Monte Vero, usuwał się także coraz bardziéj z pod wpływu swojego cienia i to właśnie spowodowało szambelana von Schlewe, że coraz ściśléj sprzymierzał się z Leoną, bo przewidywał, że władza jego kona.
Blady, wiecznie uśmiechający się baron, przed pojawieniem się hrabiego de Monte Vero zajmował przy dworze jedno z najbardziéj wpływowych miejsc. Potém obałamucił księcia Waldemara, dla wywierania za jego pośrednictwem coraz większego nacisku, i zarazem nie zapominał o krôlowéj, która go jako bogobojnego człowieka nad wielu innych członków dworu przekładała.
Teraz Eberhard nietylko zaćmił go w oczach obojga królewskich małżonków, tak, iż on sam i jego liczne stronnictwo coraz dotkliwiéj czuło, że tylko wola i rady tego dorobkowicza utrzymują się, ale też i w oczach księcia, którego szambelan dotąd w swych ręku tak pewno trzymał.
Wielki zatém był czas do wysadzenia wszelkich min, byle tylko tego obcego hrabię zgnieść, wprawić w podejrzenie lub z drogi usunąć — wypadało niczego nie oszczędzać, nic się nie lękać — a jak wkrótce poznamy, szambelan von Schlewe był bardzo zręcznym i chytrym przeciwnikiem.
On to doradził, aby hrabina Ponińska wstąpiła do klasztoru w Heiligsteinie, on przyrzekł jéj tam miejsce przełożonjé — on ułożył plan, działając wspólnie z nią ztamtąd, zarazem działać i na dworze! Była to wyprawa pod zasłoną głębokiéj, tajemniczéj ciemności — powolne, lecz pewnie zbudować się mający upadek hrabiego