Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/327

Ta strona została przepisana.

Najświętszéj Pannie, grzesznico, że ci dozwoliła znaleźć i uratować ten jedyny klejnot — i uważaj to za karę i próbę Niebios, że ci drugi zabrały i przechowały! Padniéj na kolana i módl się. Coby się z tobą było stało, gdybyś dzieci, które ci Bóg powierzył, z twojéj winy znalazła nieżywemi? Módl się i pokutuj!
Małgorzata teraz jeszcze szczerzéj i wdzięczniéj przytuliła małą istotę do serca — poczém okryła ją ciepło w chustkę i odmawiając modlitwę, odeszła z miejsca, w którém część swojéj duszy postradała, lecz także i drugą część odzyskała!
Już szarzeć zaczynało, gdy śpieszyła przez przedmieście — podobna do strudzonéj żebraczki błąkała się pomiędzy nizkiemi domami, a miłosierne kobiety, widząc dziecię u piersi młodéj matki, podawały jéj jadło i napój.
— Gdzież chcecie iść dzisiaj po takim lodzie i śniegu? troskliwie pytały nieznajoméj.
Małgorzata ruszyła ramionami i spojrzała w niebo, jakby powiedzieć chciała: Ja sama nie wiem — Bóg to raczy wiedzieć!
Jak koczująca kobieta, jak przekleństwem obciążona, nigdzie nie mająca przytułku ani miejsca do spoczynku, jakAhaswerus, na wieczne tułactwo, na wieczne życie skazany, dla odpokutowania za przekleństwo — tak wlekła się Małgorzata z dzieckiem, z delikatną dziewczynką daléj, a daléj! Bez domu i miłości — opuszczona i od wszystkich odepchnięta, nie miała nic prócz klejnotu, który niosła na ręku! A Bóg tę małą istotę, któréj z macierzyńską miłością broniła i strzegła, opatrzył znakiem, aby w razie gdy matka przez nieprzewidziane nieszczęście i tę ostatnią pociechę utraci, znowu poznać ją mogła.
Dziwne zrządzenie! Na małém ramieniu uśmiechającego się do matki stworzenia znajdowało się pięć czerwonawych kropek, utworzonych jakby przez nabranie żył — właśnie w tém samém miejscu, gdzie się szambe-