Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/328

Ta strona została przepisana.

lan von Schlewe dotknął Małgorzaty palcami, strącając ją z werandy.
Ucałowała ten znak dziecka i szczęśliwa spojrzała mu w oczy — i ona opuszczona miała skarb, do którego się chociaż boleśnie uśmiechała — i ta także biedna żebraczka miała swój klejnot, który ją równie obficie, a może jeszcze obficiéj uszczęśliwiał, jak złotem i aksamitem świetniejącą damę znakomitego rodu dziecię, które jedwabiem i koronkami otula — i ona strzegła je od zimnego przeciągu powietrza, na swojém miękkióm, delikatném łonie! — Sama okrywała je w swoją odzież, którą chętnie z niém podzielała, raczéj sama trzęsąc się od mrozu, aniżeli dozwalając cierpieć jedynemu klejnotowi.
I czyliż ta matka nie jest godniejszą podziwu, czyliż piękną aureolą świętości rozjaśniona, nie stoi wyżéj dla nas, niż owa bogata dama, która w dostatkach dziecię swoje najpieszczotliwiéj wychowuje?
Biedna Małgorzata, nie mająca schronienia, wielokrotnie znękana, sama z radością cierpiała największą nędzę, byle tylko dziecię swoje zachowała! Ze szczerą miłością cisnęła je do serca, jakby powiedzieć chciała: Tyś nie powinno tułać się tak jak ja! Tutaj, tutaj, aniołku jest twój dom! Na mojéj piersi masz usypiać — moje, oko czuwa nad tobą! O tyś szczęśliwe — jeszcze tego nie pojmujesz! Tyś szczęśliwsze odemnie, ty masz matkę, która cię kocha — prawie ci tego zazdroszczę! — Patrz, ja nie mam żadnéj duszy, któraby mnie kochała! Ale ponieważ wiem, jak to niewypowiedzianie boli, więc cię témbardziéj, tém czuléj kochać będę, aniżeli inne matki swoje dzieci, tém pilniej będę cię strzegła, tém wierniéj do serca tuliła. Ach! zgroza mnie przejmuje, gdy pomyślę, że mogłam była stać się twoją morderczynią, że zaślepiona i obłąkana, ciebie i drugą małą istotkę od siebie odepchnęłam! Chwila ta ciężką karę przyniosła i wiecznie mnie prześladować będzie!
Czyliż mnie matka moja nie oddała także cudzemu