znajoma nie wydarła jéj najukochańszego dziecka, które ręką dotknęła, cofnęła się z niém.
— Oho! czy to pożyczane — czy twoje własne? Taka jeszcze młoda, jak ja niegdyś, tak, dawno to już temu, i wszystkie graty licho wzięło! mruknęła stara, wyglądająca na dosyć silną, a przynajmniéj miała twarz pełną i okrągłą. Mogła mieć około pięćdziesięciu lat. Rzadkie włosy świadczyły, że ich dawno nie czesała, były potargane i siwawe, miała na głowie stary, podarty, pozszywany welon, pod brodą związany. Z rysów téj wałęsającéj się staréj znikła dawniejsza piękność i wyniosłość, zgrubiały i zordynarniały, pokrywała je miedziana barwa, usta miała brzydkie i szerokie, oczy bez blasku. Ramiona okryła podartą wełnianą chustką, która spadała na łachmaniastą z jednéj strony rozprótą suknię, tak, że widać było bardzo już zużytej trzewiki.
— Tak to zwykle bywa na starość, mruknęła grubym swoim głosem; ale ty znajdziesz sobie łóżko lepsze, niż ta wilgotna ziemia tutaj, ty jesteś młoda i ładna. Nie trzeba było tak wcześnie zaczynać! Na cóż tak usuwasz dziecię? uspokój się, ja mu nic złego nie zrobię!
Małgorzata usiadła na staréj ławie, stojącéj na boku pod ścianą, nie mówiła ani słowa, nieustannie uważała na zagadkową staruszkę, o któréj myślała, że niezawsze wie co mówi.
— Dla czego włóczysz się z tym ciężarem, ty głupiuchna? Sama nie masz kawałka chleba, a dziecka oddać nigdzie nie chcesz? Zanieś je do jakiego bogatego domu i połóż przed kosztownie rzeźbionemi drzwiami! A może myślisz, że dziecko wynagrodzi ci twoją nędzę i trudy — ha, ha!
Stara śmiała się wesoło i znowu swój kąt zajęła.
— Ale przychodzi mi myśl: Znasz ty hrabinę Ponińską? która ma mieszkać w mieście? Może ją widziałaś, albo słyszałaś?
Małgorzata zaprzeczająco poruszyła głową.
— To moja rodzona córka! Tak, tak, patrzysz na
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/332
Ta strona została przepisana.