wcale zabraniać tego, może przez litość, może z obawy, bo wiedział, że kobiety korzystały z chatki i niechciał ich uważać na równi z nocnymi najemnikami zwierzyńca. Zawsze tak postępował, jakby nic o nich nie wiedział. Za kilka tygodni chatka sama przez się stanie się nieużywalną, bo on w niéj sypiać będzie.
— Już tu ostatnią noc jesteśmy, powiedziała po niejakim czasie stara żebraczka do Małgorzaty, gdy tu weszła do przestrzeni, która jéj tak długo za nędzne schronienie służyła. Teraz, dozorca zajmie swoje letnie mieszkanie!
— Ha, to znajdę sobie gdzie indziéj mały kącik, bo muszę być tu blizko, inaczéj nie będę spokojna!
— Co wieczór chodzisz do zamkowéj alei około cmentarza; czy ciągle jeszcze myślisz, że znajdziesz ślad twojego dziecka? Bądź kontenta, że o jedném tylko myśleć musisz; dla mnie i tego byłoby już za wiele.
Małgorzata spojrzała na kobietę bez serca.
— Zapytaj kiedy grabarza, radziła stara, ale ostrożnie, bo inaczéj wtrącą cię do więzienia; spytaj okolicznie, czy niedawno nie pochowano małego dziecka? może się czego dowiesz, — dobra noc!
Stara udawała strudzenie, zajęła znowu swój kącik i skurczyła się; tak zwykle sypiała, od lat wielu do tego przywykła. Małgorzata położyła się po drugiéj stronie chatki na liściach i mchu, trzymała dziecię na ręku, i tak usnęła. Siedząc to opierała głowę o deszczaną ścianę chatki, to opuszczała ją na bok; we śnie marzyła, że siedzi w zamku księcia na kosztowném marmurowém krześle, że ręką trzymała koronę, na którą patrzała z radością i dumą, bo tę koronę darował jéj ukochany, aby się w nią ubrała jako jego małżonka.
— Ależ ja jestem tak uboga i opuszczona, chciała mu ciągle powtarzać.
— Nie tak uboga i opuszczona, odpowiadał jéj Waldemar: moją masz być, ta korona ciebie ma przyozdobić!
Ale gdy Małgorzata ujrzała księcia przemawiającego do
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/335
Ta strona została przepisana.