Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/342

Ta strona została przepisana.

pomyślałem o tobie, piękna Estero, ale wiele rzeczy stanęło na przeszkodzie! Lepiéj jeżeli z synem hrabiego — tu wskazał Fursch swojego towarzysza, który w eleganckim ubiorze dosyć przyzwoicie wyglądał — parowcem popłyniemy najprzód do Londynu, a potém za pomocy twojego stryja do Brazylii.
— I ja mam dać na to wszystkie moje pieniądze? przerwał Hirsch.
— Nie ma potrzeby stary dusicielu! Ci co o tém do mnie pisali, dostarczą nam także pieniędzy! Czytaj, Czarna Estero!
Piękna żydówka zainteresowana awanturniczém i śmiałém przedsięwzięciem, które jéj Fursch zaproponował, czytała półgłosem:
„Oczekuję was jutro w nocy pomiędzy jedenastą a dwunastą godziną pod murem cmentarnym przy zwierzyńcu, aby wam doręczyć papiery, których do waszego planu potrzebujecie. Nie mówcie nic nikomu o tym liście i przyjdźcie sami. We wskazaném miejscu znajdziecie zakonnicę.“
— A cóż to za papiery macie dostać?
— Akta zejścia hrabiego de Monte Vero — akt uznania Edwarda de Monte Vero i pasporta dla was i dla mnie! Jesteś moją córką i narzeczoną hrabiego Edwarda de Monte Vero — ja podróżuję jako adwokat von Renard!
— Nieuczciwy zamiar, poszepnęła Czarna Estera.
— Tutaj nie ma co robić Schallesie Hirschu, powiedział Fursch do starego żyda, który błyszczącém okiem wpatrywał się w córkę, tu za wiele stróżów i coraz więcéj urządzeń krępujących nasze rzemiosło — tam tylko możemy być szczęśliwi i kwitnąć! Śledzą nas — cywilizacya wkrada się coraz bardziéj do kryjówek — prędzéj lub pózniéj pochwycą nas i ciebie z nami Schallesie Hirschu!
Ojciec Czarnéj Estery zerwał się.
— A co ja mam z wami wspólnego, że tak mówicie?